Parzęczew to dla pabianickich zespołów miejsce przeklęte. W ubiegłym sezonie Włókniarz przegrał tam 2:7, PTC aż 4:10. W ogóle „zielonym” opornie idzie gra na boisku położonym w sąsiedztwie autostrady A2. O ile dobrze sięgnąć pamięcią, okaże się, że ostatni raz pabianiczanie komplet punktów wywalczyli tam w... 2011 roku.

Teraz naszpikowany nowymi graczami Włókniarz jechał do Parzęczewa po trzy punkty. Jednak w pierwszej połowie pabianiczanom zabrakło szczęścia i skuteczności, bowiem Jacek Błaszczyk wybił piłkę zmierzającą do bramki, a Tomasz Ostalczyk albo minimalnie chybił, albo „ostemplował” poprzeczkę. Mimo przygniatającej momentami przewagi Włókniarza, gol nie padł.

Strzelili za to miejscowi, po zmianie stron. I to dwukrotnie. Najpierw najskuteczniejszy snajper minionego sezonu, Artur Garbacz wykorzystał prostopadłe podanie i nie dał szans Damianowi Rzeźniczakowi, a 120 sekund później sam na sam z „Rzeźnikiem” wyszedł Dominik Bonikowski i przelobował naszego golkipera.

„Zieloni” otrząsnęli się po dwóch ciosach i próbowali zmienić losy meczu, lecz Grzegorz Gorący minimalnie spudłował, a z uderzeniami „Grzeni” i Adriana Płuciennika radził sobie golkiper Orła.

Orzeł Parzęczew – Włókniarz 2:0 (0:0)

Gole: Garbacz 51., Bonikowski 53.

Włókniarz: Rzeźniczak – Kwaśniak, Słyścio (66. K. Kosmala), Maślakiewicz, Indraszczyk – Hartman (78. Głowiński), Kirwiel, Bujalski (78. Rudzki), Płuciennik, Ostalczyk – Gorący (83. Sęczek).