W cieniu pabianickich derbów grali o ligowe punkty na stadionie w Woli Zaradzyńskiej. Już w 1. minucie goście wyszli na prowadzenie, a 120 sekund później GKS przegrywał 0:2. Kontaktową bramkę strzelił Patryk Olszewski w 14. minucie, lecz cztery minuty później Cezary Kowalczyk znów sięgał po piłkę do siatki. Było 1:3.

W 33. minucie kontaktową bramkę zdobył Damian Kozłewski (2:3). Rywale nie dawali za wygraną i znów wyprowadzili w pole obronę gospodarzy, trafiając do siatki w 38. minucie (2:4). Jeszcze przed przerwą dał o sobie znać snajperski instynkt Kozłewskiego i było 3:4.

Po zmianie stron woleja Kozłewskiego świetnie sparował bramkarz z Sarnowa, zaś „główka” Bartłomieja Grali była minimalnie niecelna. GKS atakował, ale nie miał pomysłu na rozbicie twardo grającej obrony rywala.

W 76. minucie Jarosław Maćczak wpuścił na boisko Tomasza Ostalczyka. Cztery minuty później były piłkarz ŁKS dostał crossowe podanie na prawą stronę. Niewiele się namyślając, uderzył z powietrza w kierunku dalszego słupka bramki. Piłka, odbiwszy się od ziemi, nabrała niesamowitej rotacji i wpadła do bramki w okolicach przeciwległego okienka. Takie bramki strzelał słynny Brazylijczyk, Roberto Carlos.

„Panie Grześku, pan to opisze!” – krzyczał do dziennikarza „Życia Pabianic” kierownik GKS.

W 84. minucie Ostalczyk wpadł w pole karne i płasko uderzył obok bramkarza. Było 5:4. Ale decydujący cios zadali goście. Wywalczyli pozornie straconą piłkę i wycofali przed pole karne do Krzysztofa Woźniaka. Ten precyzyjnie uderzył w samo okienko bramki i nawet wyciągnięty niczym struna Kowalczyk nie mógł wiele poradzić. Mecz zakończył się podziałem punktów.

GKS: Kowalczyk – Grzejdziak, Sowiński, Grala, Kubala – Jędrzejczyk, Telesiewicz, Marcinkowski (Ostalczyk), J. Rychta – Olszewski, Kozłewski.