Przed rozpoczęciem rozgrywek we Włókniarzu dość śmiało planowali 15 punktów po pięciu meczach. Marzenia się ziściły. Po meczu piłkarze z pewnością mogli zameldować prezesowi Jackowi Zarzyckiemu wykonanie zadania.

Pierwszą dobrą okazję zmarnował Ołeh Korobka, który z ostrego kąta trafił w bramkarza Zawiszy. Włókniarz miał przewagę, którą udokumentował w 12. minucie.

Próba dośrodkowania z lewej strony zakończyła się zagraniem ręką obrońcy Zawiszy. A że działo się to w polu karnym, sędzia pokazał na „wapno”. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Eryk Sulikowski.

Potem, mimo kilku niezłych okazji gol nie padł. Z prawej strony niebezpieczne wrzutki posyłał Szymon Szafoni, ale żaden z jego kolegów nie zamienił ich na gola. Najbardziej spektakularnym pudłem był niecelny strzał Artura Sobytkowskiego z pięciu metrów.

Po zmianie stron nadal atakowali gospodarze. Dobrych okazji nie wykorzystali m.in. Korobka i Tomasz Niżnikowski, który w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza. Po kornerze Wojciecha Mordzakowskiego głową minimalnie chybił Sulikowski, a strzał Niżnikowskiego z 14. metrów świetnie wybił bramkarz Zawiszy.

Wreszcie w 72. minucie centra Grzegorza Gorącego spadła na środek pola karnego, pod nogi do Pawła Leonowa. Kapitan „zielonych” mocnym strzałem podwyższył na 2:0.

Potem bramkarz gości przechytrzył szarżującego na bramkę Korobkę. Niewykorzystane okazje zemściły się w 85. minucie - Zawisza kontaktowego gola strzelił w 85. minucie. Włókniarze nie dali sobie odebrać wygranej i piąty raz w tym sezonie odtańczyli zorbę – swój triumfalny taniec.

Włókniarz: Nowacki – Acela (46. Jarych), Szczegodziński, Sulikowski, Piotrowski – Dresler (68. Gorący), Leonow, Mordzakowski (83. Kowalski), Sobytkowski (56. Niżnikowski), Szafoni (72. Dobroszek) – Korobka (82. Nazarczyk).