Ledwie 12 piłkarek na przedmeczowej zbiórce doliczyli się szkoleniowcy: Bartosz Znojek i Radomir Znojek. W pierwszej połowie pabianiczanki usiłowały sforsować głęboką defensywę gospodyń. Nie udało się, choć okazje miały choćby Karolina Kania, czy Joanna Błaszczyk.

Po przerwie pabianiczanki przystąpiły do szturmu bramki Grabki. Bramkarka gospodyń dawała radę przy strzałach Karoliny Karpińskiej, Natalii Małek i Aleksandry Próbki. Spudłowała Dominika Dybała.

Upragniony gol dla PTC padł w 66. minucie, gdy po strzale Anny Owczarz w poprzeczkę, piłkę do siatki wepchnęła Kania. Uff… Od tego momentu gole sypały się, niczym z rogu obfitości. 60 sekund później sytuację sam na sam wykorzystała Kania. W 69. minucie było 0:3. Karpińska, tak jak kiedyś Kazimierz Deyna, zaskoczyła bramkarkę Grabki strzałem bezpośrednio z rzutu rożnego!

W 77. minucie na 0:4 z dystansu strzeliła Małek. Ten sam wyczyn Natalia skopiowała pięć minut później i zrobiło się 0:6, bo wcześniej do siatki trafiła Owczarz. W 86. minucie Kania znów była bezlitosna w sytuacji sam na sam i było 0:7.

Taki pogrom bez gola „Dżoany”? To niemożliwe! Joanna Błaszczyk też musiała coś strzelić. W ostatniej minucie ułożyła sobie piłkę na nodze, będąc piętnaście metrów od bramki i uderzyła nie do obrony.

- Oprócz goli stworzyliśmy sobie jeszcze z kilkanaście okazji podbramkowych. Oddaliśmy kilkanaście strzałów z dystansu – mówi Radomir Znojek, trener PTC. – W drugiej połowie wrzuciliśmy szósty bieg. I taki zespół chciałbym oglądać co tydzień!

PTC: M. Kociołęk - Karpińska, Łagowska, Próbka, Małek - Dybała (63. Wróblewska), Błaszczyk, E. Kociołek, Jakomulska, Kania – Owczarz.