W dobrej grze ekipie z Sempołowskiej nie przeszkodziła nawet nieoczekiwana zmiana na stanowisku szkoleniowca. Po 11. kolejce z drużyny odszedł trener (jeden z dwóch wychowanków PTC, którzy zagrali w reprezentacji Polski) Paweł Kowalski, który przyjął ofertę z drugoligowego Krisbutu Myszków.

Kowalski zostawił PTC na pozycji wicelidera IV ligi (za łódzkim Startem), z dorobkiem 16 punktów. Warto nadmienić, że wówczas za zwycięstwo przyznawano dwa, a nie jak teraz trzy, punkty. Działacze PTC postarali się o niezwykle godnego następcę Kowalskiego. Został nim Włodzimierz Tylak, który miał w cv awans do ekstraklasy z dębickim Igloopolem.

W pierwszym meczu pod batutą Tylaka, PTC wygrało w Koluszkach z KKS 4:2, a hat-trickiem popisał się Robert Sobański. Potem przyszły wygrane z Energetykiem Łódź i Concordią Piotrków.

W ostatniej kolejce ligowej jesieni Tylak i jego drużyna stanęli przed nie lada wyzwaniem. Rywalem były rezerwy Widzewa.

Łodzianie już wówczas budowali drużynę, która półtora roku później sięgnie po mistrzostwo Polski. Tego samego dnia (5 listopada 1994) Widzew grał z Rakowem Częstochowa (remis 2:2 z debiutem reprezentanta Polski – Grzegorza Mielcarskiego). Trener pierwszej drużyny, Władysław Stachurski odesłał do Pabianic aż siedmiu zawodników z szerokiej kadry.

Na boisko przy Sempołowskiej wybiegli zatem: bramkarz Tomasz Muchiński (20 meczów w ekstraklasie), obrońca Daniel Bogusz (30 meczów/1 gol), pomocnicy Bogdan Jóźwiak (110 meczów/11 goli), Piotr Kupka (30 meczów/1 gol), Jarosław Kozibura (2 mecze) oraz napastnicy Wojciech Małocha (29 meczów/3 gole) i Bogdan Pikuta (45 meczów/14 goli).

Uff… Nazwiska robiły wrażenie, tym bardziej, że pół roku później ci piłkarze mogli się tytułować wicemistrzami Polski. Wydawało się, że defensywa PTC będzie trzeszczała w szwach, a Wojciech Suchecki będzie miał pełne ręce roboty.

Tymczasem oba zespoły uraczyły licznie zgromadzonych kibiców widowiskiem dużo lepszym niż typowe czwartoligowe granie. Pabianiczanie zagrali bez kompleksów i respektu przed rywalem. Mecz był szybki i zacięty. W przekroju całego spotkania to pabianiczanie byli lepsi i wypracowali więcej klarownych okazji do zdobycia gola.

Na cztery minuty przed przerwą niemal z połowy boiska ruszył Sobański. Nic sobie nie robił z rywali, efektownym slalomem minął kilku z nich, a gdy stanął oko w oko z Muchińskim, bez skrupułów posłał mu piłkę między nogami. PTC prowadziło 1:0.

Po przerwie PTC wcale nie myślało bronić korzystnego wyniku. „Fioletowi” nękali widzewiaków kontratakami, ale gol dla pabianiczan już nie padł. Najbliższy podwyższenia był Wojciech Jabłoński, którego dwa strzały głową minimalnie chybiły celu.

Widzew pokazał jednak klasę. W 73. minucie łodzianie wyrównali po szybkiej kontrze. Więcej goli defensywa PTC nie pozwoliła sobie strzelić i mecz zakończył się remisem.

Po rundzie jesiennej „fioletowi” zajmowali pozycję wicelidera (23 pkt), z czterema punktami straty do lidera – Startu Łódź.

Dorobkiem 36 goli podzielili się: 12 – Wojciech Jabłoński, 9 – Dariusz Szynka, 7 – Robert Sobański, 3 – Adam Janicz, Marek Kołek, 1 – Piotr Karczmarz, Mariusz Sobala.

„Fioletowi” grali ostro – dostali aż 23 żółte kartki, a przed czasem z boiska schodzili Janicz i Robert Szmigielski.

15. kolejka IV ligi – sezon 1994/95

PTC Pabianice – Widzew II Łódź 1:1 (1:0)

Gol dla PTC: Sobański 41.

PTC: Wojciech Suchecki – Mariusz Sobala, Przemysław Anioł, Paweł Załoga, Adam Janicz – Marcin Ciniewski (80. Dariusz Kurpesa), Robert Szmigielski, Wojciech Jabłoński, Piotr Karczmarz – Dariusz Szynka, Robert Sobański.