W tym sezonie bramkarz „fioletowych” wyciąga średnio piłkę z siatki pięć razy w meczu.
„Nie zawiodłem się na PTC, liczyłem, że wysoko przegrają i tak się dzieje” – złośliwie relacjonował przez telefon mecz jeden ze starszych kibiców. Z rozmowy można było wywnioskować, że ów dżentelmen chodzi na mecze „fioletowych” ponad pół wieku i czegoś takiego w wykonaniu ekipy z Sempołowskiej jeszcze nie widział.
Tutaj nie chodzi o wysoką porażkę, która każdemu może się przydarzyć.
Tutaj nie chodzi o brak w środowym meczu podstawowych piłkarzy: Mateusza Pietrasa, Filipa Stuchały i Patryka Wujaka.
Tutaj nie chodzi o kontuzje, których podczas meczu nabawili się Adrian Rudyk (karetka pogotowia zawiozła go do szpitala) i Jacek Hiler.
Tutaj nie chodzi o złośliwe komentarze kibiców.
Tutaj nie idzie o brak koncentracji, gdy Damian Kiernal staje z piłką sześć metrów od bramki i może zapytać bramkarza, w który róg ma strzelić. Kiernal nie pyta, Kiernal wali bez namysłu obok słupka.
Tutaj chodzi o styl, w jakim przegrywa PTC.
Tutaj idzie o fatalne przygotowanie kondycyjne drużyny. Nie chcemy pastwić się nad „fioletowymi”, ale piłkarze z Aleksandrowa dzisiaj na boisku robili, co chcieli. I nie można się tłumaczyć tym, że mogli zabrać ze sobą zawodników z III ligi. Mogli, ale… nie zabrali. Bo pierwszy zespół grał w Tomaszowie i wygrał 2:0. Notabene, wygraną aleksandrowian w III lidze golem przypieczętował wychowanek… PTC, Kacper Dziuba. Zawodnicy z Pabianic ruszali się na tle żwawych gości niczym wozy z mokrym węglem. Wystarczyło kilka podań na dobieg, by przekonać się, że rywale biegowo z lekkością „odjeżdżają” pabianiczanom na kilku metrach.
Wreszcie tutaj idzie o zaangażowanie. Dopóki wynik jest korzystny, dopóki piłkarze mają siły – starają się. Niestety, jedna, dwie bramki dla przeciwnika sprawiają, że pabianiczanie spuszczają głowy i rzucają biały ręcznik na boisko. Nie ma w nich sportowej złości, gdy inkasują kolejne ciosy. A może inaczej, sportową złość zagłusza poczucie bezsilności i bezradności. Z każdym spotkaniem jest to coraz bardziej widoczne.
Mamy wielki szacunek dla piłkarzy PTC, którzy, mimo wszelakich przeciwności, mają jeszcze siłę i ochotę, by zbierać się na kolejne mecze. Zaciskać zęby i grać, mimo wszelkich ograniczeń, z jakimi w tym sezonie przyszło im się zmagać.
Pytanie tylko, jak długo to wytrzymają. Nie chodzi już tylko o porażki, ale i o całą tę otoczkę wokół ich drużyny. Ich postawa na boisku jest zwykłą pożywką dla szyderców, którzy zasiadają na trybunach tylko po to, by ich kosztem poprawić sobie nastrój. Niemal po każdym spotkaniu ich nazwiska kojarzą się ze słowami „blamaż”, „baty”, „kompromitacja”.
W tym zespole są piłkarze, którzy wiele razy na boiskach ligi okręgowej pokazali, że grać potrafią. Którzy mają wielkie ligowe doświadczenie. Którzy z dnia na dzień nie zapomnieli, jak się prosto kopie piłkę. Dlaczego więc jest tak, a nie inaczej?
Postawa PTC jest efektem systematycznego zjazdu po równi pochyłej. Gdzie jest meta tego zjazdu? W A Klasie czy niżej? Czy jest jakiś maszynista, który potrafi ten fioletowy, rozpędzony pociąg ze 114-letnią tradycją, zatrzymać w szaleńczym zjeździe na dno?
Dziś, większości kibiców po meczu było najzwyczajniej w świecie przykro. Także kibicom Włókniarza, którzy oglądali z trybun ten mecz. Bo zaciekła rywalizacja obu zespołów napędzała futbol w mieście. Po jednostronnych derbach fani „zielonych” wcale nie triumfowali z wielkim przytupem. „Bo co to za frajda dla 20-latka, gdy spuści manto drugoklasiście?” – pytali.
Pozwolą Państwo, że przebiegu spotkania opisywać nie będziemy. Po co dosypywać soli do krwawiącej rany?!
Goście zdobywali gole w 11., 50., 80., 84. i 85. minucie. Druga bramka padła z rzutu karnego. Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy ligowe debiuty Kacpra Antoszczyka i Pawła Ciesielskiego.
PTC: Mazurek – Tyran, Bączał, Hiler (57. Jankiewicz), Kwiatkowski – Rudyk (23. Prochuń), Kompa (73. Ciesielski), Musiał, Stachowski, Wieczorek (63. Antoszczyk) – Kiernal (84. Kukieła).
Komentarze do artykułu: PTC przegrało 0:5
Nasi internauci napisali 0 komentarzy