Do przerwy było w porządku – dłutowianie prowadzili po bramce Dominika Mosińskiego. Poza tym sędziowie nie uznali dwóch bramek, które strzelił „Heli”.

- Trzy doskonałe sytuacje zmarnował Adam Barabasz – dodaje trener GLKS. – Po przerwie zaczęliśmy popełniać błędy w defensywie.

A to Mariusz Woch głową zaskoczył swojego bramkarza, a to Dawid Bukowiecki zapatrzył się w bramkarza ŁKS, Arkadiusza Malarza i wdał się w dryblingi we własnym polu karnym, które zakończyły się stratą gola…

- Pozytyw jest taki, że wypracowujemy sytuacje i gramy naprawdę dobrze – przyznaje Urbaniak. – Martwi mnie tylko radosna twórczość mojej defensywy.

W zespole z Dłutowa brakowało m.in. Kamila Stelmacha, Wojciecha Golika, Mariusza Malinowskiego i Antoniego Mosińskiego. Blisko drużyny jest pomocnik Mateusz Jakubowski.

Dłutów: Bukowiecki – Skiba, Stolarek, Woch, Ciniewski – Witczak, Kleber, Barabasz, Krystera, Łańcuchowski – Mosiński. Na zmiany: Kaczorowski, Peć, Ślęzak, Wojna.