„Gra w ataku nam kuleje” – mówili wprost ludzie z Włókniarza po jednym ze zremisowanych wiosną spotkań. W piątkowe popołudnie przy „Grota”-Roweckiego atak pabianiczan wreszcie przestał kuleć.

Worek z bramkami rozwiązał w 11. minucie Kamil Kozanecki. Pozyskany zimą napastnik wykorzystał zawahanie bramkarza gości i posłał piłkę do siatki. Po niespełna półgodzinie gry goście znaleźli sposób na pokonanie Igora Kocika i doprowadzili do remisu. Nie dowieźli go jednak do przerwy. W 40. minucie pabianiczanie wyprowadzili świetną akcję z własnej połowy boiska. Wymienili kilka podań na pełnej szybkości. W końcu futbolówka dotarła do Tomasza Niżnikowskiego. Będący przed polem karnym napastnik Włókniarza mocno uderzył, piłka skozłowała przed golkiperem z Rąbienia i pod jego pachą wpadła do siatki.

Po zmianie stron kanonada „zielonych” trwała w najlepsze. W 62. minucie akcję prawą stroną przeprowadził Paweł Jach. Doświadczony napastnik zagrał na środek pola karnego, gdzie czyhał Kozanecki, który podwyższył na 3:1. 180 sekund później Jach sam skierował piłkę do siatki, dobijając strzał Grzegorza Gorącego z rzutu wolnego, po którym futbolówka odbiła się od słupka.

4:1 – tyle było włókniarzom za mało. Swoje bramki strzelili także: Sebastian Dresler, który w 75. minucie uderzył do pustej bramki po efektownym rajdzie i asyście Kozaneckiego oraz joker Szymon Szafoni, sześć minut później popisując się plasowanym uderzeniem ze środka pola karnego.

Włókniarz: Kocik – Jarych (72. Potrzebowski), Kowalski, (84. Stokłos) Piotrowski, Gorący – Dresler (75. Dobroszek), Wojtyniak, Niżnikowski (72. Madaj), Korobka – Kozanecki (75. Szafoni), Jach (75. Kosatka).