Po pandemii „zieloni” przegrali dwa mecze sparingowe. Ostatni raz wygrali 7 marca z MKS-em Zduńska Wola 5:3. Teraz także padło dużo goli. W pierwszej połowie starcia z beniaminkiem V ligi, żadna z drużyn nie potrafiła skierować piłki do siatki. Za to po zmianie stron padło aż dziewięć bramek.

Druga połowa rozpoczęła się dla Włókniarza fatalnie. Goście zdobyli aż trzy gole i było 0:3. „Zieloni” zakasali rękawy i wzięli się za odrabianie strat. Najpierw po centrze Sebastiana Dreslera głową trafił Szymon Przyk. Potem z bliska do pustej bramki piłkę skierował Jakub Dobroszek. Goście trafili na 2:4, ale to nie podłamało Włókniarza. Dresler z zimną krwią strzelił po ziemi między nogami bramkarza (3:4).

Żeby wyrównać nasi nie musieli uderzać na bramkę – wyręczył ich obrońca KAS, który po wrzucie piłki z autu głową przelobował własnego bramkarza. Decydujący cios rywalom zadał Dobroszek, który przytomnie zamknął wrzutkę z lewej strony boiska w wykonaniu Dreslera.

- My mamy grać swoją piłkę za miesiąc, w meczu pucharowym z Widzewem II oraz w lidze - komentuje Jacek Zarzycki, prezes Włókniarza. - Brakowało u nas kilku graczy m.in. Tomasza Niżnikowskiego, który miał wesele, ukraińskiego napastnika Ołeha Korobki, który ma kwarantannę po powrocie do Polski oraz urlopowicza Grzegorza Gorącego. Cały czas pracujemy i przygotowujemy się do ligi.

Włókniarz: Nowacki – Piotrowski, Mordzakowski, Szczegodziński, Sulikowski – Dresler, Leonow, Mucha, Dobroszek – Sobytkowski, Przyk. Na zmiany: Macedo, Jarych, Stokłosa, Madaj, testowany.

Źródło: facebook.com/Włókniarz Pabianice klasa okręgowa