- Mecz nie wyglądał tak źle, jak wskazuje na to rezultat – przyznaje Eugeniusz Frankowski, kierownik GLKS. – My nie wykorzystywaliśmy stwarzanych okazji, robiąc bohatera z bramkarza Grabki. Z kolei nasza obrona robiła wszystko, by goście strzelili jak najwięcej bramek. Udało im się trafić sześć razy.

Sprawy rodzinne zatrzymały w domu Bartłomieja Gralę, Mateusz Żabolicki pilnie się uczył, a Kamil Świderski i Emil Łańcuchowski pracowali. Być może tych czterech piłkarzy sprawiłoby, że wynik byłby bardziej korzystny.

Gole: Skiba – Ł. Król 4, P. Król, Nowak.

Dłutów: Wójt – Stelmach, Strzelec, Ciszewski, Skiba – Stolarek, Mosiński, Golik, Woch, Krasnopolski – Sulima. Na zmiany: Bukowiecki, Malinowski, Klimczak, Borowiec, Jakubowski.