Choć po pierwszej połowie był bezbramkowy remis, to więcej z gry mieli pabianiczanie. Gospodarze oddali w zasadzie jeden groźny strzał na bramkę Adriana Włodarczewskiego, po którym piłka odbiła się od poprzeczki. Zaś pabianiczanie nie wykorzystali trzech klarownych okazji. Dwa razy w dogodnej sytuacji zawiódł Jakub Dobroszek, a mający osiem metrów do bramki Krzysztof Rudzki posłał piłkę wysoko nad bramką.
W 55. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji. Pabianiczanie byli pewni, że będą wykonywać aut, więc Sebastian Stępiński złapał piłkę podaną przez Kacpra Kosmalę. Tymczasem sędzia podyktował rzut wolny dla Startu za zagranie piłki ręką. Po wrzutce Marcina Olejniczaka powstało duże zamieszanie, w którym najwięcej sprytu wykazał doświadczony Bogusław Saganowski i brzezinianie objęli prowadzenie.
Włókniarz dążył do wyrównania, ale jego gracze nadal z lubością marnowali doskonałe okazje.
- Dwóch nie strzelił Dobroszek, który dodatkowo „ostemplował” poprzeczkę, a jednej Damian Madaj – wylicza Michał Gajda, trener Włókniarza. - W 90. minucie straciliśmy drugą bramkę, bo gospodarze nas skontrowali. Strzelił Jakub Ciesielski. Postawiłem wszystko na jedną kartę, chcieliśmy grać o remis, ale nam to nie wyszło. Nie powinniśmy przegrać w Brzezinach, jestem zniesmaczony po tym spotkaniu.
Start Brzeziny – Włókniarz 2:0 (0:0)
Gole: Saganowski 55., Ciesielski 90.
Włókniarz: Włodarczewski – Stępiński, Maślakiewicz, K. Kosmala, Polewczak – Madaj, Rudzki, M. Kosmala, Sęczek (15. Sumera), Dobroszek – Gorący.
Komentarze do artykułu: Trener czuje niesmak
Nasi internauci napisali 0 komentarzy