ad

- Przestrzegaliśmy zawodniczki, że brak koncentracji na początku spotkania może być zgubny – mówi Bartosz Znojek, trener PTC.

Słowo stało się ciałem. W 2. minucie w polu karnym PTC doszło do starcia Joanny Błaszczyk z zawodniczką ze Szczercowa. Sędzia był przychylny gospodyniom i podyktował karny, który Astoria zamieniła na bramkę.

„Szybko zdobyty gol ustawił spotkanie” – mawiali klasycy futbolu. „Perełki” szybko zabrały się do roboty. Już 120 sekund po stracie gola Karolina Kania pewnie by wyrównała, gdyby… trafiła piłką w światło bramki. W 7. minucie bramkarka ze Szczercowa poradziła sobie z uderzeniem Andżeliki Błoch, zaś kwadrans później minimalnie niecelnie główkowała Kania.

W 27. minucie przewinienie Natalii Małek w polu karnym widział tylko arbiter. Na szczęście zawodniczka Astorii nie wytrzymała ciśnienia i nie wykorzystała „jedenastki”. Do przerwy strzelały jeszcze Błaszczyk i Błoch, lecz wynik nie uległ zmianie.

Po zmianie stron jako pierwsza szczęścia spróbowała Anna Bergier, niestety niecelnie. W 71. minucie wyrównaliśmy – po prostopadłym podaniu Izabeli Jakomulskiej, Bergier trafiła do siatki. Remis na koniec nie byłby złym wynikiem, ale na trzy minuty przed końcem Martyna Łagowska postanowiła przez chwilę stać się Leo Messim. Niestety, przekonała się, że do Argentyńczyka jeszcze trochę jej brakuje. Wdała się w drybling nieopodal własnej bramki, co zakończyło się stratą piłki i w konsekwencji stratą gola. Tej bramki „Perełkom” już nie udało się odrobić. Szkoda.

PTC: Samiec (41. M. Kociołek) – Kowalczyk (60. Jakóbczak), Forc (70. Wróblewska), Łagowska, Karpińska – Błoch, Błaszczyk, Małek, Bergier, E. Kociołek (60. Jakomulska) – Kania.