Zaczęło się groźnie. Po sześciu minutach jedna z rywalek została zniesiona z boiska z urazem stawu skokowego, a nie minęła minuta i na środku boiska mieliśmy kolejną „ranną”. Tym razem pomocniczka Kotana – Karolina Orłowska, wiła się z bólu trzymając się za kolano. W jej przypadku nie obyło się bez przyjazdu karetki, która zabrała ją do szpitala z podejrzeniem skręcenia kolana. Wszystko to spowodowało małe zamieszanie i przerwanie meczu na kilka minut. Dalej było już według planu. No prawie. Bo kilka chwil później mieliśmy dla odmiany nieco zabawny i raczej niespotykany widok, kiedy sędzia przewróciła się na murawę jak długa. Co prawda pozbierała się dość szybko, ale nie zauważyła... że zgubiła kartki, z którymi po chwili w jej kierunku biegły zawodniczki.

Po tym nieco szalonym początku wszystko wróciło do normy. Od pierwszego gwizdka stroną atakującą były rywalki. Widać było u nich większe doświadczenie, wszak to już ich trzeci sezon w rozgrywkach III ligi kobiet. Rywalki grały zespołowo, wykorzystując skrzydła. Nasze próbowały głównie kontrataków środkiem boiska. Brylowała w nich kapitan PTC – Patrycja Grzelik. To właśnie ona przedzierała się w 7. min, ale jej strzał obroniła Joanna Nazar. W 22. min z bliska uderzała rywalka, ale dobrze w bramce spisała się Magdalena Kociołek. Rywalki jednak ciągle nacierały i dopięły swego tuż przed końcem pierwszej połowy. W 33. min po zespołowej akcji bramkę mocnym strzałem z bliska zdobyła Katarzyna Półkotycka. Taki wynik utrzymał się do końca połowy.

Tuż po wznowieniu gry udanie przedzierała się najbardziej przebojowa w drużynie PTC Aleksandra Kwiatkowska, ale na drodze stanęła jej bramkarka Kotana. W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił, rywalki zamykały nasze na ich połowie i ciągle napierały, ale ich ataki przypominały walenie głową w mur. Mur ten wydawał się nie do przebicia. W 54. do środka z piłką zbiegła Marysia Marańda i uderzała na bramkę PTC, ale tuż obok słupka.

Niestety, w końcówce nasze opadły z sił, co przyniosło dwie bramki rywalkom, obie autorstwa Magdaleny Żeniuk. Najpierw pewnie wykończyła ona z bliska zespołową akcję swoich koleżanek, a w ostatniej minucie meczu najlepiej odnalazła się w polu karnym po rzucie rożnym.

Pierwsze koty za płoty. Trzeba oddać naszym zawodniczkom wolę walki do ostatniego gwizdka i fakt, że dopóki miały siły. Rywalki miały zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, ale tak naprawdę nic z tego nie wynikało. PTC mądrze się broniło, czyhając na kontratak. Z meczu na mecz z pewnością będzie lepiej. Kolejny już w niedzielę u siebie o godz. 11.00 z MUKS Tomaszów II Mazowiecki.

PTC Pabianice - Kotan Ozorków 0:3 (0:1)

Skład PTC: Magdalena Kociołek – Patrycja Grzelik, Andżelika Błoch (65. min, Karolina Karpińska), Aleksandra Piątkowska, Aneta Przesmycka (55. min, Natalia Forc), Aleksandra Kwiatkowska, Katarzyna Kacprzak (60. min, Natalia Miszewska), Roksana Jakóbczak, Sylwia Patykowska, Martyna Łagowska, Anna Pilecka.