ad

- Przegraliśmy, bo rywale mieli więcej rezerwowych. U nas zebrało się tylko 13 zawodników – mówi Krzysztof Świercz, prezes GLKS Dłutów. – Jedyną bramkę na 1:1 zdobył Paweł Jach po akcji Dominika Mosińskiego.

Dwóch dobrych okazji nie wykorzystał junior Łukasz Wojna. Goście strzelali bramki po błędach eksperymentalnie zestawionej defensywy.

W Dłutowie brakowało: Bartosza Kaczmarka, Wojciecha Klebera, Macieja Chudzika i Dawida Krystery. Jak zapewnia prezes, wszyscy będą do dyspozycji trenera Piotra Urbaniaka podczas piłkarskiej wiosny.

Nikt nie wie, co dzieje się z Mateuszem Pietrasem, któremu namieszał w głowie znany w mieście „menedżer” i Sebastianem Awierionowem, wypożyczonym na rundę jesienną ze Rzgowa. Na treningi przestał też przychodzić Kamil Stolarek.

Dopiero w trakcie rundy powróci kontuzjowany boczny defensor, Kamil Stelmach. Sytuacja kadrowa GLKS jest więc – delikatnie mówiąc – daleka od ideału.

- Na pierwszy mecz powinniśmy mieć 16 – 18 zawodników – wylicza prezes. – Może to i dobrze, że będzie mniej graczy? Wszyscy dostaną szansę na boisku i nikt nie powinien się obrażać na to, że nie gra.

Dłutów: Bukowiecki – Rula, Woch, Skiba, Ciniewski – Kluch, Mosiński, Sendal, Kucharski, Psuja – Jach. Na zmiany: Wojna, Łańcuchowski.