Włókniarz Pabianice - MKS II Kutno 3:2. Bramki dla Włókniarza: Damian Kozłewski (43. minuta i 45. minuta), Damian Marszał (75.). Bramki dla MKS-u: Michał Michalski (25.), Rafał Rybicki (79.)

 

Przed meczem wydawało się, że piłkarze Włókniarza mogą mówić o dużym szczęściu, bo także dzisiaj swój mecz rozgrywa pierwszy zespół MKS-u (wygrał u siebie 5:1 ze Stalą Niewiadów po bramkach Sylwestra Płachety (dwóch), Tomasza Czajkowskiego, Kamila Zagajewskiego oraz Rafała Kubiaka i jest obecnie liderem III ligi łódzko-mazowieckiej z 13 punktami na koncie po pięciu kolejkach). Dzięki temu do Pabianic przyjechali głównie młodzi zawodnicy rezerw. Pozory jednak mylą, bo i wśród tych młodzieńców nie zabrakło piłkarzy z III-ligowym doświadczeniem. W bramce stanął Mateusz Sawicki - 20-latek obdarzony świetnymi warunkami fizycznymi. Co prawda, nie zdążył jeszcze zadebiutować w trzeciej lidze, ale już drugi sezon włączony jest do kadry pierwszego zespołu. I to głównie dzięki jego znakomitym interwencjom, w drugiej połowie Włókniarz nie wygrał wyżej. Na środku obrony pojawił się najstarszy w drużynie z Kutna – 29-letni Marcin Panek, który w zeszłym sezonie wystąpił w dziesięciu spotkaniach III ligi - głównie wchodząc z ławki rezerwowych, ale i tak zdobył cenne doświadczenie, o którym nasi piłkarze póki co mogą jedynie pomarzyć. Obok niego grał zaledwie 19-letni Michał Ławniczak, który także zaliczył już debiut w trzeciej lidze. W pomocy grali: Andrzej Gregorek (10 meczów w III lidze, głównie jako rezerwowy), Damian Szadkowski (podobnie jak Ławniczak, ten 20-latek też zaliczył debiut w trzeciej lidze), a w ataku pojawił się mający na koncie sześć meczów w III lidze  – 19-letni Hubert Pokorski. Warto zauważyć, że oprócz Panka na boisku przebywali głównie sami młodzieżowcy, którzy w rezerwach są ogrywani, aby później łatwiej było im wejść do pierwszego zespołu. To też było widać jak ci 18-, 20-, a maksymalnie 24-letni piłkarze (tyle lat miał najstarszy na boisku wśród gospodarzy, pomijając Panka) byli świetnie wybiegani i jaką żelazną mieli kondycję.
Włókniarz rozpoczął mecz bez kontuzjowanego już jakiś czas temu Miłosza Stężyckiego oraz pauzującego z powodu urazu Piotra Grąckiego, który ostatnio przywdziewał opaskę kapitana. Już w czwartej minucie strzałem z daleka próbował zaskoczyć Kamil Zieja, ale Sawicki był tam, gdzie potrzeba. Pierwszy kwadrans to głównie gra w środku pola i poznawanie rywala. W 22. minucie Jakubowski zagrał na skrzydło do Marszała, ten podciągnął parę metrów i idealnie wydawałoby się dośrodkował w pole karne do Damiana Kozłewskiego. Niestety napastnik Włókniarza nie trafił w piłkę, a na dodatek chwilę później otrzymał żółtą kartkę za krytykowanie orzeczeń arbitra. Do którego decyzji zresztą wiele pretensji tego dnia mieli zarówno piłkarze, trenerzy, jak i kibice obu zespołów. O tym, że niewykorzystane sytuację lubią się mścić, gospodarze przekonali się w 25. minucie. Wtedy to rzut wolny wykonywali goście. Mariusz Jaśkiewicz wysoko dośrodkował w pole karne, a Konrada Kubasiewicza uprzedził Michał Michalski i strzałem głową wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie. Włókniarz rzucił się do odrabiania strat. Jeszcze w 39. minucie Damian Kozłowski minimalnie się pomylił przy strzale na bramkę gości, ale między 43. a 45. minutą meczu aż dwukrotnie pokonywał Mateusza Sawickiego. Najpierw po rzucie wolnym wykonywanym przez kapitana „zielonych” Pawła Załogę, nieporozumienie bramkarza z Kutna ze swoim obrońcą dało nam rzut rożny. Piłkę w pole karne wzdłuż linii bramkowej dośrodkował Zieja, a popularny „Koziołek”, który zamykał akcję efektownym szczupakiem, wpakował futbolówkę do siatki. Chwilę później prowadziliśmy już 2:1. Piotr Urbaniak podał do stojącego nieopodal narożnika pola karnego Rafał Kłucjasza, ten zakręcił obrońcą i zagrał wzdłuż szesnastki do nabiegającego Kozłewskiego, a snajper Włókniarza, ku radości kibiców, drugi raz w ciągu dwóch minut pokonał Mateusza Sawickiego.
Bramki zdobyte przez nasz zespół pod koniec pierwszej połowy sprawiły, że w drugiej połowie gra wyraźnie się ożywiła i goście odkryli się, szukając bramki wyrównującej, co z kolei ułatwiło stworzenie klarownych sytuacji Włókniarzowi. W 52. minucie po strzale Kozłewskiego jak struna wyciągnął się Sawicki ratując swój zespół przed startą bramki. Dziesięć minut później goście domagali się odgwizdania rzutu karnego po zamieszaniu w polu karnym Włókniarza, ale sędzia pozostał nieugięty. Po nieco ponad godzinie gry kapitalną piłkę z głębi pola otrzymał Kozłewski i mając przed sobą jedynie bramkarza, mógł zapytać golkipera gości, w który róg ma strzelać. Wybrał prawy, a Sawicki interwencją końcem palców po raz kolejny zapobiegł zdobyciu bramki przez Włókniarz. Minutę później Kozłewski ponownie stanął oko w oko z Sawickim i ponownie górą był bramkarz MKS-u, choć tym razem to Kozłewski się pomylił, nie trafiając w bramkę. W 70. minucie spotkania dwie dobre okazje mieli goście. Najpierw dobry strzał Łukasza Górczyńskiego świetnie na rzut rożny sparował Konrad Kubasiewicz, a kilkadziesiąt sekund później nikt nie zdołał zamknąć groźnego dośrodkowania z rzutu wolnego, wykonywanego przez Andrzeja Grzegorka. Na kwadrans przed końcem spotkania Włókniarz podwyższył prowadzenie, a strzelcem gola był Damian Marszał, który zamknął szczupakiem dośrodkowanie z lewej strony boiska. Już trzy minuty później goście dali do zrozumienia, że jeszcze mają nadzieję na korzystny wynik w tym meczu. Słabe dośrodkowanie z rzutu rożnego za lekko wybił stojący na słupku Przemysław Kłucjasz, do piłki dopadł stojący na skraju pola karnego pomocnik z Kutna i oddał silny strzał po ziemi z bliskiej odległości. Konrad Kubasiewicz zdołał instynktownie odbić piłkę, ale przy dobitce z najbliższej odległości nie miał już szans. Strzelcem gola okazał się wprowadzony chwilę wcześniej Rafał Rybicki. Mogło zrobić się nerwowo, gdyż goście zdobyli bramkę kontaktową. Na szczęście piłkarze Włókniarza mądrze przetrzymywali piłkę, a po dwie okazje do zdobycia gola w samej końcówce mieli jeszcze szukający hat-tricka Damian Kozłewski oraz wprowadzony za Piotra Urbaniaka Michał Kłosiński. Wynik nie uległ już jednak zmianie i piłkarze oraz kibice Włókniarza wreszcie odczuli ulgę, gdyż było to pierwsze (w trzecim meczu) zwycięstwo na swoim stadionie w tym sezonie. Poza tym zwycięstwo to spowodowało, że nas zespół „przeskoczył” swojego dzisiejszego rywala w tabeli.

Składy: Włókniarz: 1. Konrad Kubasiewicz - 2. Kamil Pietraszewski (82, 11. Bartosz Sendal), 20. Paweł Załoga, 18. Przemysław Kłucjasz, 17. Łukasz Tyczyński - 19. Damian Marszał, 4. Mateusz Jakubowski, 7. Piotr Urbaniak (79, 14. Michał Kłosiński), 9. Kamil Zieja (54, 8. Artur Kulik) - 6. Damian Kozłewski (90, 15. Radosław Maćczak), 16. Rafał Kłucjasz. MKS: 12. Mateusz Sawicki - 8. Łukasz Górczyński 13. Marcin Panek, 4. Michał Ławniczak, 5. Tomasz Karczewski - 16. Damian Szadkowski, 15. Mariusz Jaśkiewicz, 11. Michał Michalski (71, 14. Rafał Rybicki), 6. Andrzej Grzegorek - 9. Hubert Pokorski (60, 16. Piotr Włodarski), 10. Bartosz Kalupa.

żółte kartki:
Włókniarz: 25. minuta Damian Kozłewski, 80. minuta Paweł Załoga (obaj za krytykowanie orzeczeń sędziego)
MKS: 61. minuta Damian Szadkowski (groźny atak na nogi rywala)

 

Mateusz Kozłowski