Zaczęło się bardzo niemrawo i nikt nie miałby pretensji, gdyby po pierwszym kwadransie przyjezdni prowadzili różnicą dwóch goli. W piątej minucie dekoncentracja obrońców sprawiła, że piłkarz z Kutna stanął z piłką kilka metrów od bramki Adriana Nowackiego. Na szczęście w sobie tylko wiadomy sposób nie trafił w światło bramki. W 12. minucie po stracie Bartosza Jarycha  goście wyprowadzili szybką akcję, po której w sytuacji sam na sam kapitalnie obronił Nowacki.

Wraz z upływem kolejnych minut lider uzyskiwał kontrolę nad przebiegiem meczu. W 17. minucie Sebastian Dresler wpadł w pole karne, lecz w strzeleniu bramki przeszkodziła mu wyciągnięta noga kutnowskiego bramkarza. Później w polu karnym ręką zagrał gracz z Kutna, co wyraźnie reklamował Ołeh Korobka, sędzia jednak pozostawał niewzruszony. W 28. minucie po centrze z kornera głową minimalnie chybił Eryk Sulikowski, a kilka minut później strzał z dystansu Pawła Leonowa końcami palców wybił bramkarz z Kutna. O dziwo, sędziowie nie pokazali w tej sytuacji na rzut rożny.

W 41. miucie decyzja pana z gwizdkiem „zagotowała” publiczność i piłkarzy Włókniarza. Po ostrym wejściu w nogi rywala w okolicach środka boiska bezpośrednią czerwoną kartkę dostał Korobka. I choć wszyscy protestowali, sędzia decyzji nie zmienił. Obecny na meczu znany pabianicki arbiter, Zbigniew Bonczał w przerwie potwierdził, że czerwona kartka należała się Ukraińcowi bez dwóch zdań.

Paradoksalnie, grającym w dziesiątkę włókniarzom, na murawie szło lepiej. Co prawda tuż po przerwie Nowacki musiał łapać groźny strzał głową gracza z Kutna, jednak w 49. minucie pabianiczanie zadali pierwszy cios.

Piłka wędrowała od lewej strony pola karnego gości do prawej. Szymon Szafoni przyjął piłkę w polu karnym, obrócił się z nią i strzelił na bramkę. Jakim cudem zmieścił piłkę między wyciągniętym bramkarzem, a bliższym słupkiem pozostanie jego tajemnicą. Ważne, że Włókniarz prowadził 1:0!

Goście, choć grali z przewagą jednego zawodnika, nie potrafili konkretnie zagrozić Nowackiemu. Rzadkie wypady Włókniarza kończyły się niegroźnymi strzałami, tak jak w 63. minucie uderzenie głową Dreslera.

Im bliżej było końca meczu, tym groźniej robiło się pod bramką gości. W 86. minucie Jakub Dobroszek przebiegł z piłką niemal pół boiska i tylko desperacki rzut pod jego nogi obrońcy z Kutna zatrzymał piłkę, zmierzającą w światło bramki. Już w doliczonym czasie gry celnie uderzał Robert Piotrowski.

Akcja meczu miała miejsce w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Bramkarz z Kutna zamierzał wrzucić piłkę z rzutu wolnego na środku boiska w pole karne Włókniarza. Nie dokopnął. Obrońca „zielonych” wybił piłkę głową. Z niesłychaną ambicją za futbolówką popędził Dobroszek i „złapał” piłkę przy linii bocznej, po czym pobiegł w kierunku bramki rywali. Przytomnie wyłożył piłkę nadbiegającemu Leonowowi. Kapitan „zielonych” niczym rasowy napastnik płasko uderzył obok bramkarza i przypieczętował siódmą wygraną Włókniarza z rzędu.

Włókniarz: Nowacki – Jarych, Szczegodziński (61. Mucha), Sulikowski, Piotrowski – Szafoni (89. Madaj), Leonow, Mordzakowski, Dresler (81. Dobroszek) – Korobka, Niżnikowski (77. Sobytkowski).