W pierwszej połowie gwiazdą pierwszej wielkości w naszej ekipie był Damian Skowroński. Nie dość, że napędzał nasze ataki, to jeszcze kończył je efektownymi rzutami, siedmiokrotnie umieszczając piłkę w siatce. Gdy w 10. minucie rzucił na 7:4, miał już na koncie pięć bramek. Nasi grali mądrze i skutecznie. Co prawda, w pierwszym kwadransie było z płocczanami trochę kłopotów (8:7 w 14. minucie), ale dzięki skutecznym karnym Mariusza Kuśmierczyka oraz celnym rzutom Łukasza Pietrzykowskiego i Igora Sztajnerta wygrywaliśmy 15:11.

Po zmianie stron wszystko szło zgodnie z planem. W rolę Skowrońskiego wcielił się tym razem Hubert Mielczarek, który trafił do bramki aż sześć razy. W 44. minucie po golu Skowrońskiego było już 28:21. Ostatni kwadrans przyniósł jednak huśtawkę nastrojów – jeszcze w 51. minucie po dwóch golach Sztajnerta było 31:26 dla nas. Nagle Pabiks… stanął. Przestaliśmy trafiać, a zaczął to robić rywal. Na trzy minuty przed końcem było 31:31. Wówczas do gry wkroczył Skowroński (32:31), a karnym poprawił Kuśmierczyk (33:31). Płock tylko zmniejszył rozmiary porażki. To trzecia wygrana Pabiksu z rzędu.

Pabiks: Łuczyński, Biernat – Skowroński 11, Kuśmierczyk 7, Mielczarek 6, Sztajnert 5, Pietrzykowski 2, Laskowski 1, Bilichowski 1, Witczak, Nowicki, Gościłowicz, Kaźmierczak, Szczepaniak.