Zaczęło się od gola Patryka Laskowskiego, a potem nasi wyszli na prowadzenie 5:1. Naszych w pierwszej połowie do zwycięstwa prowadził Mariusz Kuśmierczyk, który po 12 minutach gry miał już na koncie pięć bramek. W bramce kapitalnie spisywał się Jakub Biernat, który był zaporą nie do przejścia, a na parkiecie dzielił i rządził Kuśmierczyk. Oprócz celnych rzutów notował też kapitalne asysty przez całe boisko – dwukrotnie w ten sposób podawał do Łukasza Pietrzykowskiego. W 25. minucie było już 17:7 dla nas.

Nie wiadomo, co się działo w przerwie w szatni Pabiksu, ale na parkiet wyszła zupełnie inna drużyna. Goście, którzy chyba już nie wierzyli w zwycięstwo, grali bez żadnych obciążeń. Na szczęście w transie był Biernat, który bronił w niewiarygodnych sytuacjach. A w ataku jego koledzy psuli na potęgę – tracili piłkę bez presji rywala, bez sensu faulowali.

Nerwy puszczały też doświadczonym graczom – Bartosz Gościłowicz najpierw trafił na 23:20, potem dostał dwie minuty kary za ostry faul w niegroźnej sytuacji. Chwilę później przy stanie 25:23 pogubił się Kuśmierczyk, co rywale natychmiast zamienili na gola. W jednej sytuacji uratował nas słupek.

W 51. minucie było 26:26. Wtedy do gry wkroczyli doświadczeni Gościłowicz (gol) i Kuśmierczyk (dwa gole). Wydawało się, że uspokoiliśmy sytuację na parkiecie. Niestety, nie. Gdy Kuśmierczyk trafił na 31:30, karę za faul dostał Kacper Kozak. Goście wyrównali na 31:31.

Decydującą bramkę rzucił Dawid Bilichowski, który wcześniej w błędach w ataku przechodził sam siebie. Na szczęście nie zawiódł w decydującym momencie. Goście mieli jeszcze 20 sekund na wyrównanie. Jednak zagrywka ze skrzydła, która przynosiła im gole nie wypaliła, bowiem gracz Olimpii nie złapał piłki. Na dwie sekundy do końca Pabiks wznawiał grę. Goście już nie przeszkadzali i nasi odnieśli niezwykle cenne zwycięstwo.

Pabiks: Biernat, Sańpruch – Kuśmierczyk 12, Skowroński 6, Pietrzykowski 3, Gościłowicz 3, Walocha 2, Laskowski 2, Bilichowski 2, Domagalski 1, Stężała 1, Nowicki, Mielczarek, Kozak.