Pierwszą bramkę rzucili goście, ale Łukasz Pielesiak niemal natychmiast wyrównał na 1:1. W 6. minucie Pabiks przegrywał już 1:4, lecz dzięki skutecznie egzekwowanemu rzutowi karnemu przez Bartłomieja Kiełbasińskiego i celnemu rzutowi Bartosza Gościłowicza było 3:4. W 11. minucie zrobiło się 3:6. Kolejny zryw Pabiksu i gole Marcina Trojanowskiego oraz Adriana Nowickiego pozwoliły złapać kontakt z „akademikami” (5:6).

Pomiędzy 12. a 29. minutą na parkiecie oglądaliśmy „małą apokalipsę” w wykonaniu Pabiksu. Scenariusza tej sobotniej nie napisał Tadeusz Konwicki, lecz... samo życie. W ciągu 17 minut przyjezdni trafili do siatki aż 14 razy, Pabiks zaledwie... 2. Szczęśliwymi strzelcami byli Gościłowicz (z karnego) i Jakub Walocha. W ostatniej minucie dwa karne skutecznie wykonał Kiełbasiński i było 9:21.

Po zmianie stron goście kontrolowali przebieg gry i zwiększali przewagę. W 44. minucie objęli prowadzenie różnicą 15 goli (16:31), a w samej końcówce trafili trzy razy z rzędu, gwarantując sobie wygraną szesnastoma bramkami. Szansę na gola miał debiutant – syn prezesa – Wiktor Zajkiewicz, lecz w 60. minucie zmarnował rzut karny.

Za tydzień Pabiks kończy rozgrywki meczem w Dąbrowie Białostockiej z miejscowym Szczypiorniakiem.

Pabiks Pabianice – AZS UW Warszawa 23:39 (9:21)

Pabiks: Oklejak, Forc, Olek – Gościłowicz 5, Trojanowski 5, Kiełbasiński 5, Pielesiak 2, Stawicki 2, Walocha 2, Pluciński 1, Nowicki 1, Cieślik, Zajkiewicz, Domagalski, Zajączkowski.