ad

Po rzutach Kuśmierczyka i Łukasza Pietrzykowskiego było 1:2. Ale potem gospodarze doprowadzili do stanu 7:2 W 15. minucie było 11:6 dla Orląt. Konia z rzędem temu, kto spodziewał się, że drugi kwadrans pierwszej połowy Pabiks wygra… 12:2. W bramce popis dał Dominik Sańpruch, zaś w ataku dokazywał Kuśmierczyk, któremu dzielnie sekundował Hubert Mielczarek (3 gole).

Po zmianie stron nasi trafili trzy razy (dwa gole Patryka Laskowskiego, jeden Mielczarka) i… dostali serię goli. Zrobiło się 17:21. Pabiks znów utrzymywał przewagę kilku goli. Do 41. minuty. Wtedy znów dwiema bramkami sygnał do ataku dał Kuśmierczyk, a nasi znów rzucili siedem goli z rzędu. W 48. minucie było 21:33 i stało się jasne, że w Zwoleniu potrzebny jest cud, by gospodarze zdobyli jakikolwiek punkt. Mogliśmy osiągnąć barierę 40 bramek, ale w ostatniej minucie Kuśmierczyk nie rzucił karnego.

Cudu nie było i komplet punktów przyjechał do Pabianic.

Pabiks: Sańpruch, Biernat – Kuśmierczyk 14, Mielczarek 7, Skowroński 4, Laskowski 3, Pietrzykowski 2, Witczak 2, Baranowski 2, Bilichowski 2, Stężała 2, Kozak 1, Walocha, Stawicki, Kaźmierczak.