W przypadku tego turnieju mamy dwie wiadomości: bardzo dobrą i znakomitą.

Zacznijmy od tej drugiej: w deblu z Dominikiem Nazarukiem (AZS Poznań) szli jak burza. Najpierw ograli duet Sergo Sikharulidze/Bartosz Wojnar 6:2, 6:1, a w kolejnym meczu sprawili nie lada sensację, ogrywając po dramatycznym boju rozstawionych z numerem 1 Jana Zielińskiego i Kacpra Żuka (259. tenisista na świecie!), 6:2, 1:6, 10:6.

W finale duet poznańsko-pabianicki pokonał po horrorze, którego nie wymyśliłby sam mistrz Alfred Hitchcock, parę Piotr Galus/Aleksander Orlikowski 7:6(8), 6(1):7 i 10:6 w supersecie.

W singlu Szymon rozpędzał się powoli. Rozpoczął od 6:3, 7:5 z Janem Wajdemajerem (Poznań), potem „połknął” turniejową piątkę – Michała Mikułę (Płock) 6:3, 3:6, 10:8 oraz rozstawionego z numerem 4, Piotra Gryńkowskiego (Łódź) 6(5):7, 7:6(6), 10:6.

W półfinale trafił na kolejnego faworyta – turniejową „jedynkę”, czyli Michał Dembka (Warszawa). Tutaj Szymonowi już nie udało się sprawić niespodzianki i uległ 2:6, 6(5):7. Niemniej, na jego wyczyny w stolicy należy spojrzeć z wielkim uznaniem.