ad

Miał jechać na mistrzostwa Polski juniorów. Te plany pokrzyżowała mu kontuzja. Trener Waldemar Sawosz zadecydował, że Kuba pójdzie w bój z młodzieżowcami. Zawodnikami pięć lat starszymi.

- Chciałem sprawdzić się z mocniejszymi od siebie, powalczyć – przyznaje wicemistrz Polski. – Chciałem zdobyć medal, specjalnie na mistrzostwa w Poznaniu „zrobiłem wagę”.

Żeby zmieścić się w limicie 60 kilogramów, Kuba musiał zrzucić pięć kilo. Zrobił to w ciągu tygodnia. Jak?

- Po prostu mniej jadłem. Moim głównym daniem był filet gotowany z kurczaka. Denerwowało mnie, gdy koledzy sięgali po chipsy i kebab, ale mam silną wolę – śmieje się zapaśnik. – Poza tym trenowałem w dresach i biegałem.

Stracił sporo wody. Czy czuł osłabienie?

- Na pewno. Ale uczciwie pracowałem w wakacje – przyznaje atleta. – Byłem na obozie z kadrą województwa, „pakowałem” na siłowni.

Czuł się mocny. Był tak skoncentrowany na swoich walkach, że… nie patrzył na nazwiska przeciwników. Pierwszy rywal był z Warszawy. Reprezentował sekcję zapśniczą AZS AWF.

- Wyszedłem na matę niepewnie, trochę się denerwowałem – opowiada. – Opanowałem stres i położyłem przeciwnika na plecy.

W drugiej walce trafił na zapaśnika Grunwaldu Poznań, gospodarza turnieju.

- Rywal miał trudniej, bo czuć było presję trybun – mówi Kuba. – Wygrałem z nim przed czasem na punkty.

W finale spotkali się zwycięzcy dwóch grup. Błachowicz walczył z Grzegorzem Rutkowskim z Olimpijczyka Radom. Przegrał minimalnie, bo 8:9.

- Przegrywałem już 0:4. Do przerwy było 2:4. W przerwie trener coś do mnie mówił, ale… nie pamiętam co – twierdzi Kuba. – Zacząłem gonić wynik, choć Rutkowski był starszy i dużo mocniejszy.

Na 13 sekund przed końcem walki stracił decydujące punkty. Ruszył z szarżą do przodu.

- Zabrakło mi dwóch sekund, żeby go wypchnąć za matę i zostać mistrzem Polski – uważa.

Wicemistrzostwo Polski do lat 23 to największy sukces w przygodzie Kuby z zapasami. Ma już brązowy medal mistrzostw Polski młodzików i wicemistrzostwo Polski kadetów.

- Kuba ma wielki potencjał, niestety brakuje mu trochę zdrowia i… systematyczności – mówi Waldemar Sawosz, trener PTC. – Myślę, że po tym wicemistrzostwie Kuba uwierzy w swoje możliwości.

Co robi nasz atleta poza matą?

- Uczę się w technikum logistycznym w Zespole Szkół nr 3 – mówi. – Chciałbym kiedyś zostać mistrzem olimpijskim.

Nie ma swojego idola, choć podoba mu się styl walki Rosjanina Romana Własowa.

- Ma mocny parter, tak jak ja – przyznaje nieco rezolutnie. – Poza tym dobrze wykonuję wózki, dobrze czuję się w chwycie ręka-głowa, umożliwiającym rzut rywalem.

Ma już za sobą pierwsze walki w stroju z orłem na piersi. W Poznaniu reprezentował Polskę na zawodach międzynarodowych. Był piąty.

- Nie byłem jeszcze na mistrzostwach Świata i Europy, ale to przede mną – twierdzi odważnie.

- Jest wszechstronny, bo tacy są zawodnicy w niskich kategoriach wagowych – uważa Sawosz. – Na macie wykona każdą akcję.

Jeśli chce spełniać swoje marzenia o olimpijskim złocie, musi przede wszystkim pracować.

- W zapasach mistrzami zostają nie utalentowani, ale ci najbardziej pracowici – zaznacza Sawosz. – Wierzę, że ten medal będzie impulsem dla Kuby do wzmożonej pracy.