Na tym tle rynek ogólnopolski, wyglądający nieco inaczej w zależności od regionu, ma jednak cechy wspólne.

Informatycy, programiści i pracownicy fizyczni – tak od kilku lat kształtuje się lista najbardziej poszukiwanych pracowników w kraju. Skąd bierze się ten deficyt? Ranking poszukiwanych zawodów nijak się ma do zestawienia najlepszych zarobków, dlatego specjaliści w poszukiwaniu atrakcyjniejszych zarobków emigrują za granicę. Jak zauważają eksperci, w wielu poszukiwanych zawodach płace są niewiele wyższe od najniższej krajowej. Kolejne przyczyny deficytu to niż demograficzny i zmiany w systemie edukacyjnym – szkoły zawodowe są zastępowane przez licea ogólnokształcące.

W ubiegłym roku pierwsze miejsce na liście „zawodów deficytowych” zajęli pracownicy fizyczni – m.in. stolarze, spawacze i hydraulicy. Mimo wzrostu popytu na ich usługi (powstawanie fabryk, magazynów, hal produkcyjnych), proponowane im wynagrodzenie nie rośnie. W ten sposób Polska traci siłę roboczą na rzecz innych krajów europejskich. Tuż za nimi uplasowali się inżynierowie i operatorzy produkcji. Brakuje również: handlowców, techników, pracowników działów technologii informacyjnej, techników i… kucharzy.

Na takich portalach, jak Pracuj.pl przybyło ogłoszeń skierowanych do przedstawicieli medycznych. Powód? W branży farmaceutycznej nastąpiło największe nasilenie aktywności rekrutacyjnej (liczba ofert wzrosła o 15 proc., licząc rok do roku).

Ze znalezieniem pracy nie powinni mieć też problemu przedstawiciele handlowi, programiści Java (do pracowników tego sektora adresowane było 38 procent ofert pracy) i księgowi. Ze względu na starzenie się społeczeństwa – również pielęgniarki i lekarze. Powodzeniem wśród pracodawców cieszą się przedstawiciele handlowi, ale z względu na stresujące warunki pracy i ruchome wynagrodzenie, ta grupa pracowników częściej niż inne rozważa zmianę pracy.

Prognozy na 2016 rok? Sytuacja na rynku pracy będzie się powoli poprawiać. To efekt utrzymującego się wzrostu gospodarczego na poziomie 3-4 proc. Bezrobocie w kraju ma spaść do 8 procent, a w związku z tym powszechne role jeszcze bardziej się odwrócą – nastanie era rynku pracownika. To pracodawcy będą musieli postarać się o pracowników, kusząc ich atrakcyjnymi pakietami zatrudnienia.