W niedzielę przed godz. 4.00 mieszkańcy bloku przy Bugaju 74 zaczęli wyczuwać gaz na klatce schodowej. Wezwany gazownik z Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej stwierdził podwyższone stężenie gazu. Nie wiedział, w którym miejscu jest wyciek. O pomoc poprosił strażaków. Przyjechali o godz. 4.20. Musieli sprawdzić wszystkie mieszkania. Ich urządzenia też wskazały podwyższone stężenie gazu na klatce schodowej. Na miejsce pojechały 4 zastępy straży pożarnej.

- Udało nam się zlokalizować mieszkanie, z którego wydobywał się gaz. Weszliśmy przez okno do lokalu na pierwszym piętrze – mówi dyżurny Komendy Powiatowej PSP w Pabianicach. - I zakręciliśmy odkręcone pokrętła kuchenki gazowej. W domu nikogo nie było.

W mieszkaniu na pierwszym piętrze uchylony był lufcik. Dzięki temu strażacy bez wybijania szyb mogli wejść do mieszkania.

- Ten lufcik uratował przed tragedią – uważa dyżurny PSM. - Wydobywający się gaz miał gdzie ujść, więc stężenie nie było na szczęście aż tak duże.

Gazownik z PSM zakręcił gaz przy gazomierzu. Obudził też mieszkańców bloku i poprosił o przewietrzenie mieszkań. Po interwencji gazowników, pracowników PSM i strażaków mieszkańcy bloku mogli wreszcie spokojnie zasnąć.

- Rano zlokalizowałem właścicieli mieszkania. To młodzi ludzie, którzy przeprowadzają tam remont. Nikt w tym mieszkaniu teraz nie mieszka – tłumaczy dyżurny PSM. - Jeszcze o godz. 20.00 w sobotę tam byli. Być może pracownik, który remontuje mieszkanie, coś podgrzewał i zapomniał wyłączyć gazu? Nie wiemy jeszcze, jak do tego doszło, ale na szczęście dobrze się skończyło.