Jak doszło do wybuchu gazu? Grzegorz S. sam się przyznał, że włączył zapalarką do gazu. Wtedy nastąpił wybuch. 
 
- Chciałem zapalić papierosa. Poszedłem do kuchenki, bo nie miałem zapałek. Nagle błysnęło i… obudziłem się tu, w szpitalnym łóżku – opowiada ranny mężczyzna.
 
W mieszkaniu był razem z żoną – 54-letnią Ewą S. Przyznał, że do kolacji wypili butelkę wódki. Około godz. 22.00 poszli spać. 55-latek przebudził się przed północą. Chciało mu się palić. Podszedł do dwupalnikowej maszynki gazowej. Wziął do ręki zapalarką i nacisnął…
 
Grzegorz S. ma ponad 50 proc. poparzonej powierzchni ciała. Dobę po wybuchu został przetransportowany do szpitala w Siemianowicach Śląskich.
 
Jego żona Ewa wciąż jest w szpitalu w Łasku. Opieki medycznej nadal wymaga 59-letni Andrzej S., na którego zawaliła się ściana. Miał rozbitą głowę.
 
Nie wszyscy poszkodowani przeżyli katastrofę budowlaną. 54-letni Karol K. zmarł sześć godzin później w pabianickim szpitalu. Na niego spadły największe głazy z zawalonej ściany. Pękła mu śledziona.
 
Sprawca tragedii Grzegorz S. najpierw musi wyleczyć rany i poważne poparzenia. Ale będzie odpowiadał przed sądem za nieumyślne doprowadzenie do katastrofy budowlanej, w której zginął człowiek. Jeśli prokurator postawi mu zarzuty z artykułu 163 kk paragraf 3, sprawcy będzie groziła kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.
 
Relacja minuta po minucie z akcji policjantów i strażaków w zawalonej kamienicy przy Bagatela 2 w papierowym wydaniu Życia Pabianic