30 lat temu Dariusz Jach (obecnie starszy brygadier) rozpoczął służbę w straży pożarnej. Było to podczas studiów w Szkole Głównej Służby Pożarniczej. Dlaczego zdecydował się zostać strażakiem?

- Z przypadku. Po skończeniu technikum, razem z kolegą, który był związany z Ochotniczą Strażą Pożarną, postanowiliśmy zgłosić się do Szkoły Chorążych - wspomina st. bryg. Jach. - Pani w sekretariacie poradziła nam, że skoro mamy maturę, to lepiej zgłosić się do głównej szkoły.

Tak też zrobili.

- Ja się dostałem na studia, mój kolega już nie - dodaje.

Przez 30 lat w straży pożarnej Jach widział wiele. Ile pożarów ugasił, nie jest w stanie dziś nawet policzyć. Podczas służby przeżył nie tylko dobre chwile. Często bywały smutne, wręcz tragiczne sytuacje.

- Najbardziej pamięta się te pożary, w których były ofiary śmiertelne. Tego strażak nigdy nie zapomni - zwierza się.

Mimo wszystko, zastępca komendanta dobrze wspomina swoją pracę. Zapytany o to, czy gdyby jeszcze raz miał zdecydować, kim chce zostać w życiu, bez wahania odpowiada, że strażakiem.

Czy łatwo będzie mu przyzwyczaić się do życia na emeryturze?

- Tak naprawdę na to pytanie będę mógł odpowiedzieć, jak minie trochę czasu, ale pewnie będzie mi brakowało pracy - dodaje straszy brygadier. - Skupię się teraz na realizowaniu swojego hobby.

Strażak kocha sport. Chodzi na siłownię, jeździ na rowerze. Zamierza także kontynuować kurs nauki języka angielskiego.

Współpracownikom Jacha będzie brakowało jego doświadczenia i dobrych rad.

- Mimo naszej krótkiej współpracy wiedziałem, że mojemu zastępcy mogę zaufać. Spokojnie mogłem zostawić mu komendę i nie martwić się, że sobie nie poradzi - mówi mł. bryg. Andrzej Bohdanowicz, komendant PSP w Pabianicach. - Nie było między nami żadnych konfliktów. To była zawodowa przyjaźń.

Następcę st. brygadiera Dariusza Jacha wybierze komendant wojewódzki.