Drużyna z Rosanowa przyjechała do Dłutowa jak po swoje. Nic dziwnego, że gdy w 42. minucie Bartłomiej Grala podchodził do wykonania rzutu karnego, gospodarze przegrywali już 0:3.
- Popełnialiśmy błędy w defensywie osłabionej brakiem Kamila Stelmacha, Adama Skiby i Jacka Strzelca – mówi Eugeniusz Frankowski, kierownik GLKS. - Wydaje się, że nasz bramkarz Dawid Wójt mógł się lepiej zachować przy dwóch straconych golach.
Po przerwie niemający nic do stracenia GLKS ruszył do przodu. Jednak w ataku zabrakło człowieka, który z zimną krwią umiałby skierować piłkę do bramki. Choćby takiego Łukasza Biskupskiego, który zmaga się z urazem.
- Mieliśmy dwie, trzy naprawdę klarowne okazje i wcale nie musieliśmy tego meczu przegrać – przyznaje Frankowski. - Jednak w meczach wychodzi zbyt lekkie podejście niektórych chłopców do treningów i okresu przygotowawczego.
Osobny rozdział sobotniego spotkania to sędziowie, którzy prowadzili mecz wyjątkowo nieudolnie. Drużyna z Rosanowa grała ostro – z urazem zszedł Mariusz Woch, zaś rywal, który zdzielił bez piłki Gralę, zobaczył tylko żółtą kartkę, choć czerwona była ewidentna.
GLKS Dłutów – LKS Rosanów 1:3 (1:3)
Gol dla GLKS: Grala 42.,k.
Dłutów: Wójt – Woch (75. Jakubowski), Grala, Łubowski, Stępiński – Mosiński, Stolarek, Golik (60. Morawski), K. Pędziwiatr (46. Bargiel), Owczarek (85. Stokłos) – Mikucki.
Komentarze do artykułu: Fatalny początek Dłutowa
Nasi internauci napisali 0 komentarzy