Stowarzyszenie działa w Polsce od 20 lat. Stworzyli je wolontariusze przyjeżdżający z podobnego wolontariatu z Francji. Bo to właśnie Francja jest kolebką organizacji, a jej korzenie sięgają roku 1946. Obecnie działa ona w 10 krajach i już w 13 polskich miastach.
Tuż po wojnie celem grupy było pomaganie najuboższym, którzy otrzymywali opał, żywność, odzież w zależności od potrzeby. Również w tamtym okresie do osób starszych chodzili wolontariusze kierujący się mottem „kwiaty przed chlebem”. Zauważali oni potrzebę i wagę pomocy nie tylko materialnej. Starali się dostrzec człowieka. Do dostarczanych paczek bardzo często były wtedy dołączane kwiaty. Tak zaczął kształtować się wolontariat relacyjny.

Szukają wolontariuszy i seniorów

 „Stowarzyszenie mali bracia Ubogich” do Pabianic zapukało w styczniu. Pierwsze tygodnie to poszukiwanie seniorów i wolontariuszy chcących wziąć udział w programie. Na swoje barki przedsięwzięcie wzięła Klaudyna Kubiak, która jest koordynatorką regionalną stowarzyszenia w Łodzi.

 -  W Łodzi działamy od dwóch lat i postanowiliśmy poszukać kolejnej lokalizacji, żeby nieść pomoc i wsparcie dla seniorów - tłumaczy.

W Łodzi stowarzyszenie liczy około 50 parami seniorów i wolontariuszy. Każdy senior, który ma poczucie osamotnienia i potrzebę wsparcia, może się zgłosić, a wtedy „otrzyma” wolontariusza. Bywa, że musi chwilkę na niego poczekać…

- W Łodzi przy dobieraniu takich par musieliśmy brać dodatkowo pod uwagę kwestie lokalizacji i dogodnego dojazdu, żeby wolontariusz nie tracił czasu – opowiada koordynatorka. - Specyfika mniejszych miast jest inna. Połączenia są dogodniejsze. Wszędzie dużo szybciej można się dostać.

Kto może się zgłosić
Do stowarzyszenia mogą zgłaszać się seniorzy powyżej 60. roku życia, którzy mają poczucie osamotnienia. Często wynika ono z różnych życiowych scenariuszy, wiele z tych osób po prostu nie ma już żadnej rodziny, inni mają, ale dzieci z wnukami mieszkają za granicą lub w innym oddalonym mieście. Sporadyczny kontakt telefoniczny to dużo za mało, żeby zapobiec samotności.

-  Jedną z naszych podpieczonych jest 92-letnia pani, która nie ma rodziny, po prostu jej nie stworzyła – opowiada pani Klaudyna. -  Do tej pory pani świetnie sobie radziła, miała grupę przyjaciół, z którymi się widywała. Zgłosiła się do nas, bo w ciągu roku 12 z tych osób zmarło.

Inny podopieczny ma córkę ale też wnuczkę z porażeniem mózgowym. Córka dzieli czas między ojcem a dziewczynką, którą musi zajmować się 24 godziny na dobę. 

- Sytuacje bywają różne i niekiedy są bardzo trudne. Nie oceniamy ich, nie analizujemy, tylko przychodzimy z wsparciem i pomocą – dodaje koordynatorka. - Pracujemy z osobami, które po prostu mają chęć poznania kogoś, miłego spędzenia czasu.

Komu odmówią

W bardzo skrajnych przypadkach senior może nie zostać objęty taką pomocą. Dzieje się tak, gdy warunki, w których mieszka, są na tyle niebezpieczne, że Stowarzyszenie wolontariusza po prostu tam nie pośle. Wolontariusz musi mieć też higieniczne warunki pracy. Są też sytuacje wykluczające z programu, gdy senior ma zaawansowaną chorobę otępienną i przy kolejnych wizytach nie pamięta wolontariusza, nie wie, po co on przychodzi, kto to jest, jak ma na imię, a tutaj chodzi o zbudowanie relacji. To główny cel tego wolontariatu.

Wolontariusz - przyjacielem

 - Jeżeli ktoś ma potrzebę zbudowania relacji, zaproszenia kogoś do swojego życia, to zachęcamy do kontaktu – dodaje pani Klaudyna. - Osoby niepełnosprawne na wózkach, które nie wychodzą z domów, nie mają relacji, nie są również społecznie aktywne. Staramy się ułatwić im wyjście na spacer. Mogą brać udział w różnego rodzaju spotkaniach świątecznych i nie tylko, które są organizowane przez stowarzyszenie. Koszty specjalistycznego dowozu na nie stowarzyszenie bierze na siebie, ponieważ udział w „Programie Obecność” jest całkowicie bezpłatny.

Z pomocy grupy najchętniej korzystają kobiety. Dlaczego? Po pierwsze, kobiety dłużej żyją. Drugi czynnik to sposób, w jaki byli wychowywani mężczyźni. Im o wiele trudniej przyznać się do samotności i potrzeby bliskości, przyjaźni, bo to temat bardzo często w społeczeństwie pomijany. 
Również wśród wolontariuszy jest przewaga pań.

-  W Łodzi mężczyzn wolontariuszy mamy już trochę więcej, ale był moment, gdy trzech panów pracowało z nami na 30 kobiet. Teraz siły troszkę się wyrównały – dodaje koordynatorka.

Wśród seniorów przeważają osoby po 70. i 80. roku życia, pojedyncze skończyły 60 lat. Na wolontariuszy mogą zgłaszać się ci, którzy ukończyli 18 lat. Najczęściej są to jednak osoby powyżej 40. roku życia, pracujące, stabilne życiowo. Wśród  wolontariuszy są również seniorzy, najstarszy w łódzkiej grupie ma już 76 lat. Wolontariusze to też często kobiety, które kończą aktywność zawodową, a chcą coś pożytecznego zrobić. Grupa seniorów dla seniorów jest najliczniejsza w Łodzi. Te osoby po prostu są bliżej tej sytuacji i rozumieją taką potrzebę wsparcia.
Żeby zostać wolontariuszem, trzeba przejść pełen proces rekrutacyjny, na który składa się rozmowa bezpośrednia, szkolenie i podpisanie porozumienia o wolontariacie.

Wolontariat to nie praca

Praca wolontariusza to minimum jedno spotkanie z seniorem w tygodniu, trwające nie krócej niż dwie godziny. Ale mogą to być również dwa, trzy spotkania w zależności od chęci i czasu, jakim dana osoba dysponuje. Wolontariusze nie wykonują w trakcie tych wizyt usług opiekuńczych, nie robią zakupów, nie gotują, nie są asystentami załatwiającymi sprawy urzędowe.
Wolontariat relacyjny to rozmowa, wspólne spędzenie czasu przy kawie czy herbacie, wyjścia na spacer czy do kina. Sporo zależy tu od inicjatywy wolontariusza i potrzeb seniora.

 - Mamy pary seniorów z wolontariuszami, które spotykają się już od ponad roku, nawet od samego początku naszej działalności w Łodzi – opowiada koordynatorka. - W jednym z polskich miast taka przyjaźń trwa już 18 lat. To są cudowne przykłady, że warto pomagać i wspierać samotnych.

Co jest kluczem przy kierowaniu danego wolontariusza do seniora? Czy senior może mieć życzenia odnośnie takiej osoby?

- Książki z kandydatami nie dostaje – dodaje z uśmiechem pani Klaudyna. - To my decydujemy, kogo wyślemy do samotnej osoby. Kierujemy się przy tym zebranymi podczas rozmowy informacjami.

Na takich rozmowach padają pytania zarówno do seniora, jak i wolontariusza o ich oczekiwania, czym się interesują, czy mają jakieś preferencje odnośnie wieku i płci.

 - Ale czasem mamy poczucie, że dane osoby się dogadają pomimo zupełnie innych zainteresowań. Chcemy, żeby te odwiedziny były czymś przyjemnym zarówno dla jednej, jak i drugiej strony – tłumaczy pani Klaudyna.

Takie wsparcie potrafi odmienić życie

 -  Mamy panią, która przez 3 lata nie wychodziła z domu. Nie miała rodziny, jedynie usługi opiekuńcze – opowiada koordynatorka. - Przestała wychodzić, bo ma ogromne problemy z kręgosłupem, problemem było dojście do najbliższej ławki przy bloku.

Już z wolontariuszką odwiedziła ogród botaniczny, była na jednodniowym wyjeździe zorganizowanym przez stowarzyszenie, a nawet na jarmarku bożonarodzeniowym.

 - Jedna z naszych podopiecznych w wyniku choroby straciła wzrok, przestała wychodzić z domu. Jej rodzina, i to daleka, mieszkała w innej miejscowości – opowiada koordynatorka. - Pani z wolontariuszką zaczęła wychodzić za każdym razem, gdy się spotykały. Zorganizowały wyjazd do łódzkiej Manufaktury, gdzie jak zapewnia podopieczna, zjadła najlepszy w życiu deser lodowy. (AN)

Pabianiccy seniorzy pragnący zbudować relację z drugim człowiekiem, opartą na życzliwości, uważności i trosce, uzyskają informacje pod numerem telefonu: +48 662 502 566 (od poniedziałku do piątku w godz. 10-16).
Osoby chętne poszerzyć grono wolontariuszy, zachęcamy do zgłoszeń:www.malibracia.org.pl