Podopieczne Sylwii Wlaźlak pojechały do Leszna osłabione brakiem Katarzyny Szymańskiej. Nasza rozgrywająca czeka na diagnozę, czy więzadła w kolanie są zerwane. Jeśli tak, Kasię czeka długa przerwa.

Zaczęliśmy od celnego rzutu za trzy w wykonaniu Darii Kowalczyk. Gospodynie rzuciły za trzy dwukrotnie i to one prowadziły w 5. minucie 8:6. Nasze szybko wyrównały (Joanna Szałecka), a potem uzyskały przewagę, przypieczętowaną rzutem Magdaleny Grzelak (12:15).

Drugą kwartę znów zaczęliśmy „trójką”, tym razem trafiła Agnieszka Makowska. Potem wyczyn „Szopena” dwa razy powtórzyła Michalina Michalak i w 18. minucie prowadziliśmy różnicą aż 17 punktów (34:17). Gospodynie nieco zniwelowały straty, ale do przerwy to my byliśmy górą (34:25).

Po zmianie stron kolejny celny rzut za trzy oddała Michalak i potem Makowska. W 25. minucie po akcji Julii Piestrzyńskiej uzyskaliśmy najwyższą przewagę w meczu – 18 punktów (47:29). Jednak potem nastąpił jeden wielki przestój w grze i w ciągu 5,5 minuty trafiliśmy do kosza ledwie raz (Piestrzyńska).

Do ostatniej kwarty przystępowaliśmy prowadząc 9 punktami (49:40). Tę odsłonę to miejscowe rozpoczęły od rzutu za trzy. Nasze znów miały wielki kłopot z trafieniem do kosza, więc w połowie ostatniej kwarty to Tęcza prowadziła 53:51. I zaczął się horror, o którym chcielibyśmy najszybciej zapomnieć. Lesznianki wyszły na prowadzenie czterema punktami i choć nasze dochodziły je na jeden kosz (57:55 po rzucie Justyny Rudzkiej), ostatecznie punkty zostały w Lesznie.

Tęcza Leszno – Grot TomiQ Pabianice 61:57 (12:15, 13:19, 15:15, 21:8)

Grot TomiQ: Makowska 13, Piestrzyńska 13, Michalak 9, Szałecka 9, Rudzka 6, Kowalczyk 5, Grzelak 2.