Zanim w Pabianicach wytyczono pierwszy cmentarz katolicki, przez wieki zmarłych chowano na prawym brzegu Dobrzynki. Miejsce to było nazywane „Górką”. Jesienią 1937 roku mieszkaniec domu przy ul. Bugaj 5 - Wacław Fiks, kopiąc w ogródku, natrafił na gliniane urny. „To ślady cmentarzyska prehistorycznego. W miejscu obecnej ulicy Bugaj, leżącej nad Dobrzynką, pierwotni mieszkańcy pogańscy tych okolic chowali urny z prochami spalonych zmarłych” – pisał dziennik „Echo”. „Pan Fiks o odnalezieniu cmentarzyska doniósł policji i władzy miejskiej, które powiadomiły konserwatora wojewódzkiego”. Jak wstępnie ustalono, urny pochodziły sprzed 2.300 lat.

Na kościelne dokumenty świadczące o drugim pabianickim cmentarzysku natknął się historyk Maksymilian Baruch. „W połowie XIV wieku cmentarz znajdował się w stronie, gdzie obecnie prowadzi droga do Rypułtowic i Widzewa” – napisał w książce „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne”.

W 1582 roku, wiele lat po pożarze starego drewnianego kościółka nad Dobrzynką, cmentarz powstał w centrum miasta. Kapituła krakowska dała wówczas tysiąc złotych na cegły i jedzenie dla robotników, którzy budowali świątynię murowaną. Obok nowego kościoła św. Mateusza wyznaczono placyk na cmentarz.

Odtąd (aż do 1811 roku) zmarłych parafian grzebano przy kościelnym murze.

Po upadku powstania styczniowego zaborcy zaorali to miejsce, a ziemię sprzedali. Taka była carska kara za występek tutejszych księży, którzy w 1863 roku wsparli powstańców. Pocmentarną działkę wraz z kapliczką, w której ponoć spoczywały prochy nieznanego oficera wojsk polskich, tanio kupił Rudolf Kindler – z zamiarem budowania fabryki włókienniczej. Wprawdzie Kindler zobowiązał się rozebrać kapliczkę i przenieść prochy na nowy cmentarz katolicki, lecz słowa nie dotrzymał.

 

Trumny pod Warszawską

„W 1810 roku mieszczanie obrali sobie za cmentarz grunta miejskie na Gorecczyźnie, staję jedną za miastem w polu po prawej stronie drogi wolskiej, idąc z miasta do Woli Zaradzyńskiej” – pisał historyk Baruch. To okolice skrzyżowań dzisiejszej ulicy Warszawskiej z Kapliczną i 3 Maja. Założono tam nowy cmentarz parafii św. Mateusza. Przez 13 lat przy „wolskiej drodze” pogrzebano (w trumnach lub owiniętych płótnem) blisko półtora tysiąca zmarłych z Pabianic i pobliskich wsi.

Cmentarz zapełnił się szybciej, niż przypuszczano, gdyż w XIX wieku do Pabianic licznie przybywali tkacze z Saksonii i Czech. Praca i zarobek przy fabrycznych krosnach kusiła też bezrolnych wieśniaków z rodzinami. Miasto szybko się powiększyło. W 1824 roku cmentarz został zamknięty, choć od czasu do czasu zezwalano na pochówki w grobach rodzinnych.

Zaledwie sześć lat później na zapadających się mogiłach brukarze kładli polne kamienie, budując bitą drogą z Warszawy przez Łódź do Kalisza. Wiele lat później przy drodze do Łodzi (ulicy Warszawskiej) stanęła murowana kaplica św. Floriana.

Gdy w latach 70. zeszłego wieku na Warszawskiej wymiano podkłady i tory tramwajowe, z ziemi „wyszło” mnóstwo kości, czaszek i zmurszałych desek trumien. Robotnicy zbierali je do worków i wywozili. Dokąd? Nie wiadomo. Teraz - wiosną i latem 2021 roku, podczas kolejnego remontu torowiska, natrafiono tu na ponad sto grobów z początków XIX wieku. Krzątają się przy nich archeolodzy.

 

Przy Nowocmentarnej

Szybko rozrastające się miasto potrzebowało dużego cmentarza. W 1824 roku władze Pabianic kupiły łąki w pobliżu wsi Jutrzkowice – przy trakcie, którym pątnicy maszerowali na Jasną Górę. Mimo protestu włościan przeznaczono je na miejsce katolickich pochówków. Dwa lata później proboszcz Leonard Urbankiewicz poświęcił cmentarną ziemię. Z centrum miasta prowadziła tu piaszczysta dróżka przez mostek na rzeczce Pabiance. Tędy noszono trumny.

Drogę do nowego cmentarza mieszczanie nazywali ulicą Nowocmentarną, następnie Cmentarną, a dopiero później ulicą Kilińskiego. Gdy w 1857 roku brukowano Stary Rynek i pobliskie ulice, utwardzono też drogę od ulicy Zamkowej do cmentarza.

W 1837 roku cmentarz został opasany murem z dwiema bramami, co kosztowało aż 4 tysiące rubli.

Zapłacili proboszczowie: ks. Urbankiewicz i ks. Edward Szulc. Od tamtej pory katolicka nekropolia była kilkakrotnie poszerzana.

Śladami katolików poszli protestanci. W 1832 roku także oni kupili działkę na południu Pabianic, sąsiadującą z cmentarzem katolickim. Protestanci, wśród których byli saksońscy fabrykanci, założyli własny cmentarz z bramą przy króciutkiej ulicy Ewangelickiej. Najwięcej grobów przybyło tu podczas epidemii cholery w 1852 roku. 

 

Żydzi osobno

Do 1936 roku trumny ze zmarłymi pabianiczanami wyznania mojżeszowego były wożone na cmentarze żydowskie w Łasku lub Łodzi. 9 tysięcy tutejszych Żydów (18 proc. przedwojennych mieszkańców naszego miasta) przez kilkadziesiąt lat dopominało się o własny cmentarz. Dopiero trzy lata przed wybuchem drugiej wojny gmina wyznaniowa dostała zgodę na zakup ziemi w południowo-zachodniej części Pabianic - między dzisiejszymi ulicami Cmentarną, Wileńską, Jana Pawła II i Śniadeckiego. Na ogrodzonej działce o powierzchni 1,7 hektara powstał jeden z największych kirkutów w Łódzkiem.

Do czerwca 1942 roku pochowano tu blisko półtora tysiąca zmarłych. Po likwidacji getta na Starym Mieście, okupanci zamknęli cmentarz. W poszukiwaniu złota i szlachetnych kamieni, złodzieje rozkopali i zniszczyli mnóstwo żydowskich mogił. Okoliczna ludność rozkradła ogrodzenie.

W 1968 roku władze Pabianic kazały zalać betonem ponad połowę cmentarza. Na prochach Żydów stanęła miejska ciepłownia ze składem węgla. Dopiero 20 lat później, po upadku komunizmu, ocalałą część kirkutu (0,8 ha) ogrodzono betonowym płotem. Młodzi Polacy i regularnie przyjeżdżający tu Żydzi z Izraela mozolnie porządkowali cmentarz, sklejali i odnawiali macewy. Przetrwało ponad 600 nagrobnych płyt.

 

Mariawici też

Nieduży cmentarz (80 na 40 metrów) mieli pabianiccy mariawici. Wytyczono go jesienią 1909 roku w polu za ostatnim domem ulicy Dzielnej (później Trębackiej). Pieniądze na budowę cmentarza wyłożyła gmina wyznaniowa, licząca niespełna stu mariawitów. Działkę obsadzono drzewkami i żywopłotem. Przy wejściu stanęła biała figurka Matki Boskiej. Pierwszym pochowanym na placyku był Karol Hild. W 1913 roku urządzono tu 11 pogrzebów, a w kolejnych latach – po kilka.

Podczas okupacji hitlerowcy zakazali pochówków przy Trębackiej. 9 spośród 28 grobów kazali rozkopać, a trumny przenieść na cmentarz katolicki. Reszta mogił zarosła chwastami. Po wojnie spoczęła tu tylko jedna osoba.

W 1955 roku mariawici sami zdecydowali o likwidacji cmentarza. Prochy zmarłych przewieziono na cmentarze w Pabianicach, Łodzi i Piątku. Ślady mogił widywano tu jeszcze w latach 70. zeszłego wieku.