Kilka tygodni po wybuchu pierwszej wojny światowej od strony Łodzi nadleciało gigantyczne „cygaro”. Był to mierzący aż 144 metry sterowiec niemieckiej armii. Pabianice były wówczas pod panowaniem Rosjan – wrogów Niemców. Nieco wcześniej podobny sterowiec widziano nad Warszawą.

W Pabianicach wybuchła panika. Ludzie skrywali się w bramach kamienic. Obawiano się, że ze sterowca spadną bomby. Ale nie spadły. Zeppelin leciał zbyt wysoko, by mogły dosięgnąć go kule wystrzelone z dział i karabinów rosyjskich żołnierzy.

2 września 1914 roku „Nowy Kurjer Łódzki” napisał, że krążący rankiem zeppelin, odleciał w kierunku zachodnim. Nie uczynił żadnych szkód. Ale dowódcy wojsk rosyjskich wydali rozkaz tworzenia stanowisk obrony przeciwlotniczej – wzdłuż linii kolejowej Łódź-Sieradz. Ściągano ciężkie karabiny maszynowe i niewielkie armaty. Jedno z takich stanowisk było przy dworcu w Pabianicach.

Według sztabu niemieckiej armii, sterowce miały odegrać decydującą rolę na polach bitew pierwszej wojny światowej.

O budowanie sterowców i uzbrajanie ich w bomby zabiegał zwłaszcza graf Ferdinand von Zappelin – generał i konstruktor latających gigantów. Niemcy planowali zmasowane naloty bombowe sterowców na największe miasta Europy. W ten sposób na początku wojny bombardowali m.in. Wielką Brytanię. Kres tym marzeniom położył błyskawiczny rozwój lotnictwa. Już w drugiej fazie wojny szybsze samoloty z łatwością rozprawiały się z powolnymi i wielkimi sterowcami.

Z armaty do zeppelina

Znad Pabianic sterowiec wziął kurs na Łask. Nazajutrz, 3 września 1914 roku, łódzka gazeta „Rozwój” informowała, że dotarł w okolice Sieradza. Gazeta opisała to tak: „Gdy w środę o świcie na horyzoncie naszym pojawił się szary, połyskujący stalą i srebrem pancernik napowietrzny, cała okolica nasza – wzdłuż plantu kolei kaliskiej – od Łowicza aż po Sieradz – wytężyła czujność, pewne iż tym razem już bez zawodu złowrogi ptak nie wydrze się cały poza peryferię strzałów wojsk rosyjskich”.

Na podsieradzkich łąkach pasło się około tysiąc koni rosyjskiej armii. Załoga sterowca zrzuciła na nie bomby, by spłoszyć stado. Kilka koni padło. Wybuchy wystraszyły zwierzęta. Tabun pocwałował w stroną lasu.

Prawdopodobnie w okolicach Sieradza, gdzie stacjonowały spore oddziały Rosjan, załoga sterowca chciała wykonać szpiegowskie fotografie. Sterowiec obniżył lot. Wtedy padły celne strzały z rosyjskich stanowisk obrony przeciwlotniczej.

Dziennik „Rozwój” opisał to w sposób poetycki: „Po pierwszym strzale ślepym nabojem armata plunęła kulą, która dosięgła setkami ułamków aroganckiego olbrzyma, kalecząc mu części maszynerii. Drgnął cały, zadrżał i smutnie zaczął pochylać się ku ziemi, jakby okręt całym kadłubem pogrążał się w falach morskich i tonął w bezdennej głębinie”.

W stronę uszkodzonego sterowca poleciał grad kul z karabinów maszynowych i mauzerów. Kolos wolno opadał na ziemię. Upadł na bok. Gondole z załogą rozbiły się.

Przy wraku zeppelina bardzo szybko pojawili się rosyjscy żołnierze na koniach. Potem przybiegli chłopi z okolicznych wsi. Nazajutrz „Nowa Gazeta Łódzka” napisała: „Widziany w Łodzi i Piotrkowie zeppelin niemiecki był wczoraj silnie ostrzeliwany pod Sieradzem. (…) Przestrzelony zeppelin, nie mogąc dłużej utrzymać się w powietrzu, opadł na ziemię. Załogę balonu wzięto do niewoli”.

Dwóch Niemców było rannych, wielu – solidnie potłuczonych. Według ówczesnych relacji, z rozbitych gondoli wyciągnięto 30 Niemców. Było wśród nich dwóch oficerów sztabowych, dwóch artylerzystów, mechanik sterowca, fotograf, szeregowcy i jeden cywil. Rosjanie oznajmili, że biorą ich do niewoli. Oficerom zabrali broń osobistą.

Sporo broni było w gondolach: bomby, materiały wybuchowe, amunicja do karabinów maszynowych. Zanim sterowiec runął na ziemię, niemieckim oficerom udało się spalić część szpiegowskich notatek i klisz z aparatu fotograficznego.

Jeńcy jadą tramwajem

Niemieckich jeńców przywieziono do Pabianic. Tutaj kazano im wsiąść do jednego wagonu tramwaju.

Pod lufami karabinów rosyjskich żołnierzy, jeńcy pojechali tramwajem do Łodzi.

Wydarzenie to opisał „Nowy Kurjer Łódzki” w artykule z 7 września 1914 roku: „W sobotę, w wagonie tramwaju pabianickiego przywieziono do Łodzi kilkunastu jeńców wojennych niemieckich, wziętych do niewoli w ostatnich potyczkach na linii sieradzkiej kolei kaliskiej. Jeńcy, którym łodzianie przyglądali się z ogromnym zaciekawieniem, odwiezieni zostaną do Warszawy. Podobno wśród tych jeńców są pasażerowie postrzelonego pod Sieradzem zeppelina”.

Zdaniem współczesnych historyków, gazetowe relacje z zestrzelenia niemieckiego sterowca pod Sieradzem mogą być wytworem rosyjskiej propagandy. Dowodów takiego zdarzenia historycy nie znaleźli w spisach powietrznych ataków, jakie skrupulatnie sporządzał niemiecki sztab generalny. W dokumentach tych jest jedynie informacja o zwiadowczym locie sterowca  Schütte-Lanz SL 22 nad okolicami Łodzi - 2 sierpnia 1914 roku.

Zeppelin miał wtedy wlecieć na głębokość 480 km strefy opanowanej przez Rosjan. Lot trwał dwa i pół dnia. Sterowiec pokonał 1384 km i wrócił do bazy w Legnicy. Niemcy mieli wówczas trzy wojskowe sterowce, stacjonujące w Legnicy, Królewcu i Olsztynie.