Około godziny 15.30, Mężczyzna mknął renault laguną przez Hutę Dłutowską w kierunku Bełchatowa. Jechały przed nim samochody, więc zniecierpliwiony wcisnął pedał gazu i zaczął je wyprzedzać. W czasie niebezpiecznego manewru stracił panowanie nad samochodem i zjechał na pobocze – prosto w las. Zatrzymało go drzewo. Gdy na miejsce dotarły służby ratunkowe, siedział w roztrzaskanym aucie. Był nieprzytomny.

- Mężczyzna był zakleszczony w pojeździe. Narzędziami hydraulicznymi wycięliśmy drzwi pojazdu i wyciągnęliśmy go na zewnątrz – poinformował st. kpt. Michał Kuśmirowski z komendy PSP w Pabianicach.

Do poszkodowanego przyjechała pogotowie. Na polu, kilkaset metrów od miejsca wypadku wylądował helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Medycy ostatecznie stwierdzili, że do łódzkiego szpitala zawiozą rannego samochodem.

Droga była zablokowana w obu kierunkach

Droga przez Hutę Dłutowską była nieprzejezdna w obu kierunkach przez 30 minut. Straty oszacowano na około 8 tys. złotych.

Strażacy chwalą postawę Radosława Duraja - druha z OSP Konstantynów, a prywatnie syna komendanta pabianickiej komendy PSP. Na co dzień pracuje jako ratownik medyczny. Jako pierwszy ruszył z pomocą ciężko rannemu 37-latkowi.

Do rannego przyleicał helikopter LPR