ad

Straż pożarna miała sporo wyjazdów w nocy z piątku na sobotę. Najpierw ruszyli do Konstantynowa Łódzkiego, gdzie w domu przy ul. Zgierskiej zalana była kotłownia w piwnicy. Woda stała na wys. 30 centymetrów. Odpompowali ją. Zgłoszenie wpłynęło o 21.23.

Dwadzieścia minut później było już kolejne. Na ul. Pięknej w Pabianicach w budynku wielorodzinnym doszło do zadymienia. Dym pojawił się w jednym z lokali i rozprzestrzenił się w klatce schodowej.

- Zapchany był przewód kominowy. Oddymiliśmy i przewietrzyliśmy pomieszczenie – informuje dyżurny PSP.

Zostali wezwani również do wypadku na torowisku, który miał miejsce w okolicach 22.00. Gdy dotarli były tam już pozostałe służby, czyli pogotowie i policja. Na miejsce wypadku wrócili o 1.30 w nocy, aby uprzątnąć torowisko po tym zdarzeniu.

Kolejny raz alarm zawył o 3.40. Ruszyli do Piątkowiska. Zostali wezwani, aby udzielić pierwszej pomocy kobiecie, która zasłabła. Dlaczego wezwano straż pożarną? Bo nie było wolnej karetki pogotowia.