Wiadomo już, że srebrnym samochodem marki Renault Megane, z którego wyskoczyli napastnicy, jechało trzech mężczyzn. Jeden z nich w środę około godziny 14.00 potężnym ciosem pięści przewrócił rowerzystę. 31-letni Piotr K. upadł na bok autobusu MZK linii "261", jadącego ulicą Nawrockiego. Choć miał na głowie kolarski kask, rozbił głowę i zginął na miejscu. Sprawcy wsiedli do samochodu i uciekli. Policja jeszcze ich nie schwytała. Wie natomiast, kto jest właścicielem srebrnej „meganki”. Samochód należy do mieszkańca podpabianickiej wsi. Policja poszukuje go (w środę nie wrócił do domu).
 

Czytaj: http://www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/kryminalne/wepcheli-go-pod-autobus.html
 

Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura. Wstępna kwalifikacja przestępczego czynu brzmi: ZABÓJSTWO.
Jak się dowiedziało „Życie Pabianic”, przesłuchano kilkoro świadków tragedii, w tym kierowcę autobusu MZK linii "261", Roberta Świtoniaka.

Policja i prokurator ustalili, że 31-letni rowerzysta Piotr K. uciekał przed trzema mężczyznami jadącymi za nim srebrnym samochodem marki Renault Megane. Pasażerowie tego auta głośno wygrażali rowerzyście. Jeden z nich miał krzyczeć przez otwarte okno: „Jeszcze się z tobą policzymy!”.
Chwilę później srebrne auto wyprzedziło rowerzystę i gwałtownie zatrzymało się przy krawężniku. Pierwszy wyskoczył prawdopodobnie kierowca megane (świadkowie podają różne wersje). Według świadków, to on mocno uderzył rowerzystę pięścią w głowę. Piotr K. zachwiał się i upadł na jadący z naprzeciwka autobus.
W rozmowie z telewizją TVN prokurator Krzysztof Kopania – rzecznik łódzkiej prokuratury, stwierdził, iż wstępne ustalenia śledczych wskazują, że mamy do czynienia z zabójstwem. „Ktoś, kto wypycha człowieka pod jadący autobus, musi zdawać sobie sprawę, że może doprowadzić do jego śmierci”.

Sprawcom może grozić kara dożywotniego więzienia.