I to już trzy lata temu. Powód?

- Nie kontynuujemy tego zwyczaju, ponieważ było to niesprawiedliwe wobec osób płacących kary w innych miesiącach – wyjaśnia Marzena Sobala, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej. – Zresztą książki rzadko wracały do nas w tym właśnie miesiącu. Na ogół były to pozycje, które trzeba było od razu ubytkować, więc praktycznie nie przynosiło to żadnych korzyści MBP.

Tego samego zdania jest Salomea Mandat, dyrektor pabianickiej filii Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej.

- Kilka lat temu na próbę wprowadziliśmy jeden maj bez kar – wspomina. – Niestety, specjalnych efektów to nie przyniosło. Pomysł nie zdał egzaminu.

W efekcie – kto nie oddaje książek w terminie, musi liczyć się z karami. Choć te nie są wysokie (10 groszy na dobę za jedną książką, 5 groszy opłata dla dzieci i młodzieży), przez kilka miesięcy może się uzbierać potężna, kilkustuzłotowa kwota. Rekordziści w MBP nie oddają książek przez 10 lat. Łatwo policzyć, że jeśli przetrzymują tylko jeden wolumin, po dekadzie mają do zapłacenia 365 zł.

- Niektórzy czytelnicy płacą karę w całości, inni proszą o rozłożenie jej na raty – dodaje Salomea Mandat. – W sytuacjach wyjątkowych, sporadycznych stosujemy całkowite umorzenie.

By ponaglić maruderów, biblioteki wysyłają upomnienia. W „miejskiej” wygląda to w ten sposób, że każda wypożyczalnia dwa razy w roku robi przegląd zaległości i decyduje o wysłaniu upomnienia osobom przetrzymującym woluminy co najmniej 3 miesiące.

- Nie jest to jednak obowiązkiem MBP, aby wysyłać czytelnikom upomnienia – zaznacza Marzena Sobala.

Takich upomnień biblioteka przy Jana i jej filie rozsyłają około 1.000 rocznie. Jakie przynosi to efekty?

- W 2011 z kar uzyskaliśmy 11.900 zł, w 2012 roku do chwili obecnej zaksięgowaliśmy 3.170 zł – wylicza dyrektor. – Po odliczeniu kosztów wysłania upomnień, w ten sposób pozyskane pieniądze przeznaczamy na zakup książek.

W 2011 roku najwięcej wpłacono w Filii przy ul. 20 Stycznia - 4978,50 zł. Póki co, również w tym roku to właśnie z tej placówki płynie z kar najwięcej pieniędzy - już 1.771,70 zł.
Nasza filia biblioteki pedagogicznej takich statystyk nie prowadzi.

- Upomnienia wysyłamy w zależności od potrzeb – komentuje Mandat. – Unikamy robienia tego przed świętami, w wakacje.

Ociągający się ze zwrotem książek czytelnik dostaje upomnienie (tzw. zwykłe). Jeśli to nie podziała, biblioteka wysyła mu drugie zwykłe upomnienie. Jeśli nie zwróci książek po trzecim, ostatecznym upomnieniu, sprawa trafia do firmy windykacyjnej. Tak działa to w bibliotece przy Kilińskiego.

– W naszej bibliotece mamy wiele cennych, naukowych pozycji. Niektóre z nich nie są już wydawane lub nie ulegają wznawianiu, dlatego kładziemy duży nacisk na ich odzyskiwanie – zapewnia Salomea Mandat.
W tym roku „miejska” spraw do windykacji kierować nie będzie. Powód?

- Świętujemy jubileusz 75-lecia, a z praktyki innych bibliotek wiemy, że dyrektor przechodzi wtedy istne pielgrzymki "skruszonych" czytelników – uważa Sobala.