– W bardzo już bliskich wyborach samorządowych zdobędziemy poparcie wielu pabianiczan – zapowiada Marek Chwalewski, lider pabianickiej Samoobrony.


Według działaczy tej partii, Chwalewski powinien wystartować w bezpośrednich wyborach na stanowisko prezydenta Pabianic.

Poparcie dla partii Andrzeja Leppera stale rośnie. Według badań OBOP, Samoobrona może liczyć na 15 proc. wyborców. W marcu partię Leppera popierało 11 procent Polaków, obecnie – aż 17 proc. Analizy Instytutu Pentor ujawniają, że w kwietniu Samoobronę popierało aż 18 proc. badanych, czyli prawie co piąty Polak! Coraz większą popularność zdobywa więc partia, która chce rządów silnej ręki, odrzuca wolny rynek, nie chce, by obywatele sami odpowiadali za swój los.

Będą rządzić!

Pabianicka Samoobrona rośnie w siłę. Do niedawna miała w swych szeregach zaledwie kilku zadłużonych po uszy rolników. Teraz należy do niej 50 osób: studentów i absolwentów wyższych uczelni, pracowników fabryk, bezrobotnych, emerytów i rencistów.

– SLD leci w sondażach na łeb na szyję, a Samoobrona zyskuje popularność – bez skrępowania mówi pabianicki radny Maciej Michalski, który niedawno ostentacyjnie rzucił legitymację SLD. – Rozmawiałem z Andrzejem Lepperem. To bardzo miły człowiek. Przedstawiłem mu moje pomysły na kulturę. Od razu powiedzał, że miejsce ambitnych i pomysłowych ludzi widzi w komisjach zajmujących się kulturą. Trzeba się tylko zapisać do Samoobrony.

Lepper uważa Pabianice za bardzo ważne miasto. Poparcia u pabianiczan szukał już dwukrotnie. To dla niego dotychczasowi działacze prawicy i lewicy pozbywają się legitymacji swych partii. Jak ćmy do światła przyciąga ich wizja władzy, jaką Lepper i „jego ludzie” mogą zdobyć w wyborach samorządowych.

W ślady Michalskiego pójdzie najprawdopodobniej jego były kolega partyjny – radny Piotr Stępień.

– Rozważam taką możliwość i nie sadzę, że byłaby to zdrada moich lewicowych ideałów – mówi.

Życiowa droga Stępnia jest podobna do tej, jaką szedł szef pabianickiej Samoobrony – Marek Chwalewski. Obaj zbyt długo nie zagrzali miejsca na żadnej posadzie.

Wieczny konspirator

Kim jest kandydat na prezydenta? Marek Chwalewski miał barwną przeszłość. W 1973 r. został oskarżony o to że: „sporządzał na maszynie pisma, w których lżył, wyszydzał i poniżał PRL (…), a następnie przesyłał je do różnych instytucji, władz i urzędów centralnych PRL, Wolnej Europy i ONZ”. Sąd skierował go na obserwację i badania psychiatryczne. Z opinii Kliniki Psychiatrii Sądowej wynikało, że oskarżony wykazywał objawy stanu osobowości paranoidalnej. Postępowanie umorzono.

W 1976 r. Chwalewskiego oskarżono o kradzież prądu z domowego licznika i napaść na pracowników zakładu energetycznego. Sąd skazał go na 2 lata więzienia i grzywnę. Wyszedł na wolność, bo ogłoszono amnestię.

10 marca 1998 r. w domu Chwalewskiego policja znalazła karabin, pistolety i amunicję. Właściciel arsenału nie miał pozwolenia na broń. Tłumaczył, że jest kolekcjonerem. Sąd skazał go na rok ograniczenia wolności. Dodatkową karę – 6 miesięcy więzienia, dostał za zniesławienie sędziego Sądu Pracy. Skazany utrzymywał, że jest ofiarą procesu politycznego.

Zanim zapadł prawomocny wyrok, Chwalewski wygrał wybory do Rady Miasta Pabianic (dostał 242 głosy). Został wiceprzewodniczącym RM. Gdy radni dowiedzieli się o wyroku, w lipcu 1999 r., pozbawili go mandatu i funkcji. Rok później o Chwalewskim znów było głośno. W Sądzie Lustracyjnym zeznawał przeciwko dawnemu koledze z Solidarności – Januszowi Tomaszewskiemu. Były wicepremier był podejrzewany o współpracę z Służbą Bezpieczeństwa. Zeznania świadka nie przekonały sądu.

Chwalewski opowiada, że przez całe życie walczył o wolną i demokratyczną Polskę. Wylicza, że brał udział w protestach marcowych (1968 r.), należał do Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, do Ruchu Wolnych Demokratów, współpracował z Komitetem Obrony Robotników, należał do Solidarności. Że za swoje poglądy polityczne i czyny był represjonowany: aresztowany pod zarzutem działalności antypaństwowej (1972), skazany za zbieranie podpisów pod petycją o zmiany w konstytucji PRL (1976 r.), internowany.

Zabrać bogatym, dać biednym

Choć do wyborów samorządowych zostało zaledwie pięć miesięcy, działacze Samoobrony nie mają pomysłów na to, co zrobić, by mieszkańcom naszego miasta żyło się lepiej.

– Weźmiemy w ochronę najbiedniejszych, chcemy dać ludziom pracę, a przez to ograniczyć przestępczość – deklaruje Chwalewski.

Przyznaje jednak, że nie bardzo wie, jak dotrzyma takich obietnic. Wie tylko jedno – jest źle i coś z tym trzeba zrobić.

– Chcemy walczyć z biurokracją. Za biurkami siedzi zbyt dużo urzędników. Trzeba ich zwolnić, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze dać najbiedniejszym – mówi. – Warto też się zastanowić nad pensjami dla prezydentów i starostów. Dlaczego niektórzy zarabiają po dwanaście tysięcy złotych? Może ja mógłbym to samo robić za sześć tysięcy.

Chwalewski nie kryje, że władzę będzie trudno przejąć.

– Widzę jedno wyjście z tej sytuacji: siłowe. Nie chciałbym, żeby popłynęła krew, ale pokojową drogą reform nic się nie da zmienić – planuje.