Zaniedbany i niemal zapomniany cmentarz doczekał się pielęgnacji. Za prace odpowiedzialna jest Gmina Żydowska z Łodzi.

- Robimy porządek, usuwamy śmieci, przycinamy gałęzie – wyjaśnia Józef Weininger, prezes gminy.

Jak zapewnia, prace ingerujące w drzewostan prowadzone są po zasięgnięciu opinii dendrologicznej.

Roboty jest mnóstwo, bo nawet nie da się przejść między nagrobkami. Natura wyparła mogiły. Ale to nie zniechęca pracujących tu. Plany zakładają nie tylko uporządkowania samej nekropolii, ale i wybudowanie nowego ogrodzenia.

- Architekt już był. Projekt nowego muru powstanie jeszcze w tym roku, a wykonany zostanie w następnym – mówi prezes.

Gmina zabrała się nie tylko za pabianicki cmentarz, ale i za te w Piotrkowie, Łodzi, czy Tomaszowie. Robi to z własnych środków finansowych, a w pracach porządkowych pomagają czasem także kuratorzy kierujący tu osoby skazane na prace społeczne.

Cmentarz żydowski ma być otwarty dla zwiedzających. Docelowo powstaną tu jeszcze oświetlone alejki między nagrobkami. Będzie można usiąść.

- Chcemy, żeby był otwierany w dzień i zamykany na noc. Robimy to, żeby upamiętnić to miejsce – dodaje.

Zarośnięty i zaniedbany cmentarz żydowski powoli stawał się w naszym mieście zapomnianym miejscem. Wraz z robotą, wraca tu też pamięć o zmarłych.

- Odkąd zaczęliśmy „odgruzowywać” teren, mimo hałasu jaki robimy, nikt nie zwrócił nam uwagi, co my tu robimy. Ale ktoś nas jednak zauważył, bo zastaliśmy tu zapalone dwa znicze. Ktoś przypomniał sobie o tym miejscu i jest to bardzo miłe – przyznaje Borys Weininger.

Pod koniec ubiegłego roku powstała baza nagrobków cmentarza żydowskiego. Co prawda, za stworzeniem spisu nie stała Gmina Żydowska, a Fundacja Dokumentacji Cmentarzy Żydowskich w Polsce, przy pomocy naszego muzeum. To, co udało odczytać się z nagrobków trafiło do bazy, a same mogiły zostały skrupulatnie zewidencjonowane. Stanowi to ważny dla tego miejsca materiał. Bo jak wiadomo, żadne inne dokumenty tego cmentarza nie zachowały się.