– Od kilku lat przejeżdżam codziennie rano samochodem przy szpitalu. I codziennie rano widzę ten sam obrazek: po stronie przeciwnej niż szpital zatrzymuje się autobus i 99 procent osób przechodzi przez ulicę prosto za autobusem, mimo że przejście jest 15 kroków dalej. Przechodzą wprost pod maski aut i jeszcze z wielkimi krzykami, że kierowcy czasem nie chcą się zatrzymać! – wskazała problem w e-mailu czytelniczka. – Wprost wkurzające są stare babcie, ledwo chodzące, wymuszające przejście w niedozwolonym miejscu. Czy tak trudno ruszyć głową i pomyśleć, że takie przechodzenie to narażanie własnego i cudzego życia? Niestety, od kilku lat nie widziałam tam strażnika. Raczej jeśli już był, to tylko po to, aby wlepiać mandaty parkującym

Pani pyta, czy istnieje możliwość, aby choć jednego dzień, najlepiej między 7.00 a 8.00 rano, stanął tam patrol Straży Miejskiej lub policji.

– Gwarantuję, że po jednym dniu kasa miasta wzbogaci się o kilka tysięcy złotych, które można będzie przeznaczyć na szczytny cel – zauważa.

Redakcja Życia Pabianic sprawdziła, czy problem rzeczywiście istnieje i nie jest wyolbrzymiony. Fotoreporter pojawił się w okolicach przystanku przy Jana Pawła II/Wiejska wczoraj (piątek, 7 czerwca). Przez niecałą godzinę, między 10.00 a 11.00, „upolował” kilkanaście osób, przechodzących ulicę tuż za autobusem… Byli to pasażerowie każdego z czterech autobusów, które tamtędy wówczas przejechały.

Sprawę zgłosiliśmy Tomaszowi Makrockiemu, komendantowi Straży Miejskiej.

– Zwrócimy na ten problem uwagę, pojawi się tam patrol, sami musimy sprawdzić, jak to wygląda – komentuje komendant.

Mandat za przekroczenie ulicy w niedozwolonym miejscu, to z reguły 100 zł.
– Ale nie chodzi o mandatowanie, a o zapobiegnięcie ewentualnemu nieszczęściu – dodaje Tomasz Makrocki.

Jak zapewnił nas komendant, pomysł na rozwiązanie tej kwestii na pewno się znajdzie. Być może trzeba będzie w niego zaangażować również zarządcę drogi.