Na zdjęciach pokazywanych przez opiekunów Fijo widać, że psu niczego nie brakuje. Otoczony jest miłością i troską. Zwierzak nie zauważa swojego kalectwa. Rozpiera go energia. Na co dzień towarzyszą mu: Pampa, Koffi, Teodor, Maks i Hunter - też doświaczeni przez los. Opiekunowie zwierzaków dzielą się w internecie zdjęciami, relacjonując tym samym dalsze losy Fijo i jego kompanów, czyli tzw. "bandy brojków". Systematycznie „wrzucają” tam fotografie i filmiki pokazujące urywki z codziennego życia czworonogów.

Fijo - mimo kalectwa - rozpiera energia

Na brak sympatyków nie mogą narzekać. Profil pies_fijo_2018 na instagramie obserwuje ponad 12 tysięcy osób. Obrazki okraszone są opisami, czytając które mamy wrażenie, że narratorem jest Fijo. „Relacjonuje” np. jak minął mu dzień lub co przeskrobał wraz z psimi kompanami.

– Dziś realizowałem swój plan wczorajszy, czyli leżałem plackiem – czytamy w poście z 21 maja.

Jak człowiek – miewa lepsze i gorsze dni

Jak pokazują zdjęcia w internecie, ulubionym zajęciem psiaka – oprócz wcinania psich smakołyków, rzecz jasna – jest kopanie dołków w ogrodzie. Nie przeszkadza mu w tym wózek podtrzymujący sparaliżowane tylne łapki. Tak pod koniec lutego rudy, energiczny psiak „odwoływał” zimę:

– Ja, Fijo, ogłaszam koniec sezonu białego puchu, zamarzniętej, niezdatnej do picia wody i mrozków o poranku.

- Prace ogródkowe rozpoczęte, a pierwsze wiosenne dołki wykopane. – Wszystkie dołki mi zakopali… co do jednego! – napisano 24 maja. – Cała robota na marne. Tyle harówki nadaremnie i bez sensu. I znowu muszę zaczynać od nowa.

- Wbrew wszystkim przeciwnościom losu, protestom krecików, posępnym minom wujka i ciotki, wykopałem trzy dołki, a nie dwa – czytamy we wpisie z 27 czerwca.

Fijo uwielbia kopać dołki w ogrodzie

Są jednak dni, kiedy psina nie czuje się najlepiej. Jego ciałem targają drgawki, wywoływane przez uszkodzony rdzeń kręgowy i układ nerwowy. Ataki potrafią męczyć zwierzę wiele godzin. Pies nie panuje do końca nad fizjologią. Pod opieką neurologa będzie już do końca swych dni. W internecie nie brakuje też wzruszających do łez wpisów, szczególnie wtedy, gdy „za tęczowy most” odejdzie któryś z „brojkowej” ekipy. Tak było, gdy odeszły Mela, Rufus i Fador...

– Są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi. Gdy smutek boli, a słowa są zbyt małe, by rozpacz wypowiedzieć – zostaje tylko milczenie.
 

Wyrwany z psiego piekła

27 stycznia 2018 to data, która na zawsze zmieniła życie czteromiesięcznego wówczas szczeniaka.

Bartosz D., mieszkaniec Chełmży, ówczesny „opiekun” Fijo, skatował zwierzę. Psiaka, w kałuży krwi, znalazła żona sadysty. Okazało się, że pies ma zmiażdżony kręgosłup, połamaną miednicę, uszkodzone żebra, złamaną szczękę i wybite zęby.

Fijo trafił najpierw pod opiekę Fundacji dla Szczeniąt Judyta. To za jej sprawą był leczony i rehabilitowany, także za granicą. Akcję ratowania psa wsparły finansowo osoby z różnych zakątków Polski i z zagranicy. Aż pojawił się pan Artur Serocki z Piątkowiska… Najpierw stworzył dla Fijo tymczasowy azyl. Ostatecznie pies zamieszkał z nim na stałe.

Co stało się z oprawcą Fijo? Bartosz D. do końca toczących się w sądzie rozpraw twierdził, że jest niewinny. Najpierw tłumaczył, że psa potrąciło auto. Później wmawiał sędziemu, że przypadkiem usiadł na szczeniaku. Sąd nie uwierzył w żadną z tych wersji i ostatecznie, 23 stycznia 2018 roku, skazał mężczyznę na 1,5 roku bezwzględnego więzienia. Gdyby wyrok zapadł trzy miesiące później, kat wylądowałby za kratkami na 5 lat. Niestety, nowelizacja ustawy weszła w życie 19 kwietnia 2018 roku. Sąd nakazał również sadyście z Chełmży zwrot kosztów leczenia psa, zwrot kosztów sądowych i pozbawił go możliwości posiadania zwierząt przez 10 lat.