Otwarcie po zniesieniu obostrzeń zaliczono do bardzo udanych i zanotowało wysoką frekwencję. Przy niektórych tytułach kino Tomi było numerem 1 w Polsce. Niestety dobra passa trwała krótko i zainteresowanie nim zaczęło drastycznie spadać. Choć sezon letni zawsze był słabszy dla kin, to pandemia (a wraz z nią popularność platform VOD) przyczyniła się do jeszcze większej pustki.

- Jak był dobry tytuł, nie zepsuła tego nawet ładna pogoda. A teraz pabianiczanie wolą raczej spędzać czas na świeżym powietrzu – mówi Jacek Chmielewski, właściciel.

Trzy miesiące przerwy spowodowały, że ludzie zaczęli zapominać o istnieniu kina. Przyczynił się też do tego brak promocji, czyli siły napędowej dla produkcji filmowych.

- Kiedy ludzie przychodzili na projekcje filmów i widzieli zwiastuny przed każdym z nich, interesowali się kolejną produkcją. I to się zapętlało – wyjaśnia Chmielewski.

Nie każdy pabianiczanin ma świadomość, że Tomi znowu funkcjonuje. Obsługa do dziś odbiera telefony z zapytaniem, czy działają. Wyjątkowo wróciła możliwość rezerwacji telefonicznej. Klienci chcą mieć pewność, że zajmą konkretne miejsca tak, by ograniczyć kontakt przy ciągach komunikacyjnych. Kino posiada salę na 300 osób, więc nie stanowi to żadnego problemu.

- Ludzie mogą siadać tak, że nie będą się wcale widzieć. Do tego sala jest wentylowana, systematycznie sprzątana i dezynfekowana. Jest bezpieczniej niż w niejednym centrum handlowym – zapewnia Jacek Chmielewski.

Od czasu czerwcowego otwarcia właściciele musieli ciągle dokładać do interesu. W połowie lipca wreszcie wyszli na plus. Do kina ruszyły pabianickie dzieciaki. Przyciągnął je film Scooby Doo, właśnie dzięki promocji w mediach.

Nie tylko turystyka w kryzysie

Znawcy kina przewidują, że odrobienie strat może zając kinom 2, 3 lata. Niewykluczone, że ten okres wydłuży się, bo stanęły produkcje kinowe. W mediach aż huczy od informacji na temat problemów branży turystycznej i hotelarskiej. Na temat kin słychać niewiele.

- Budżet na produkcje, a następnie na promocję jest mocno zagrożony. Wojna cenowa między Multikinem a Heliosem, doprowadziła do tego, że bilety kosztują teraz nie 27, a 15 złotych. Tracą na tym producenci, dystrybutorzy, a nawet Państwowy Instytut Filmowy, który ma ze sprzedaży biletów jakiś procent zarobku – tłumaczy Chmielewski.

Kryzys może pogłębić pandemia. Gdyby jesienią kina miały znowu wypaść z obiegu na kilka miesięcy, dla wielu z nich może skończyć się to bankructwem.

- Odkąd działa nasze kino, czyli od 93 lat, nigdy nie zanotowano zamknięcia dłuższego niż tydzień czy dwa. Nawet w czasie okupacji Niemcy wyświetlali tutaj swoje propagandowe filmy – przypomina Chmielewski.

Co dalej z Tomi?

Jak zapewnia właściciel, kinu przy ul. Gdańskiej na razie zamknięcie nie grozi, ale sporo planów trzeba było odłożyć. Między innymi stworzenie trzeciej sali, która miała zostać dobudowana

- Gdyby nie pandemia, pewnie kończylibyśmy remont. Mamy wszystkie pozwolenia, ale musimy to na razie odłożyć. Myślę, że na jakieś 3 - 4 lata. Wstrzymaliśmy też odnowienie dużej sali, bo inwestycja okazała się zbyt kosztowna jak na ten trudny okres – stwierdza pan Jacek.

Chmielewscy jednak nie siedzą założonymi rękami i starają się udoskonalać swój mały biznes. Budynek małymi krokami (zarówno na zewnątrz i wewnątrz) przeszedł metamorfozę.

- Ostatnio zmieniliśmy wystrój korytarza i wyciszyliśmy go. Będziemy próbowali zrobić też trzecią salę na około 40 osób, wykorzystując budynek, który już mamy. Mam nadzieję, że jesienią będą już efekty. Inwestujemy na tyle ile możemy. Chcemy się przy tym wyróżniać od sieciówek – podkreśla Chmielewski.

Bilet na film można teraz kupić za 15 złotych. Właściciele starają się, by repertuar kina był różnorodny, tak jak przed pandemią. Udany debiut w naszym mieście zaliczyło też kino samochodowe. Pierwszy seans odbył się na początku wakacji. Film pt. „John Wick 3” wyświetlono na ścianie dawnej wieży ciśnień (C.H. Echo od strony ul. Bagatela). Zjechało ponad 20 samochodów, co dało bardzo dobry wynik. Dzięki nadajnikowi fal fm, widzowie mogli oglądać seans nie wychodząc ze swoich pojazdów.

- Planujemy jeszcze jedną projekcję na zakończenie wakacji. Teraz ludzie uciekają z miasta i jeśli będzie pogoda, nie ma co liczyć na zainteresowanie – zauważa.

Organizatorzy wpadli na pomysł, aby kolejnym razem dostawić głośniki i leżaki. Seans (tak jak poprzednio) będzie bezpłatny.

- Robimy wszystko, by przypomnieć ludziom o naszym istnieniu. Wierzę, że jak raz do nas przyjdą, oswoją się z kinem na nowo i będą systematycznie wracać – mówi z nadzieją Chmielewski.