- Zmieniły się czasy i podejście do grafficiarzy – potwierdza. – Kiedy zaczynałem, 20 lat temu, nie było pozwolenia na malowanie murów. Teraz graffiti traktowane jest już jako sztuka. Przynajmniej przez część społeczeństwa.

Piotr pokochał rysowanie w szkole średniej. Zaczynał właśnie od graffiti.

- Jeździłem wtedy na desce, a z tą subkulturą graffiti jest silnie związane – komentuje. – Podobało mi się tworzenie czegoś z niczego. Na początku były to litery, mój podpis (tag).

Jego najstarsze prace można jeszcze spotkać w kilku miejscach w naszym mieście. Po kontuzji na deskorolce, na nudnych lekcjach w szkole kreślił swój styl na kartkach papieru, jako różnorodne kształty liter. Szczególnie interesowała go przestrzeń i swoje prace tworzył w trójwymiarze. Z wiekiem jego artystyczna twórczość rozwinęła się – zaczął malować na płótnie, farbami olejnymi, węglem… Interesowały go zwłaszcza stare, industrialne, opuszczone budowle i ruiny.

- Cały czas kombinowałem, mieszałem techniki. Zresztą robię to do tej pory – podkreśla „… X”. – To stwarza mi więcej możliwości.

Batmana namalował on

Mimo różnorodności technik, w których tworzy, najbliższe jest mu graffiti. Razem z Adamem Wirskim („Krukiem”), znanym w Pabianicach twórcą murali, oraz Kamilem, Damianem i Emilem pomalował ścianę obok Miejskiego Ośrodka Kultury przy Kościuszki. Stworzył tam postacie Riddlera i Batmana. Piotrka są również czarno-biali żołnierze z muru obok cmentarza żydowskiego na Jana Pawła II. Był współautorem rafy koralowej na Moniuszki.

Jak tworzy graffiti?

- Najpierw jest zamysł, później szkic, wizualizacja w komputerze, dobór kolorów, kosztorys – wylicza etapy prac.     

Kiedy rysunek ma ozdobić starą, brudną ścianę, trzeba ją najpierw oczyścić – wodą podawaną pod ciśnieniem. Na czystą już ścianę idzie podkład – biały, szary lub czarny. Na podkład wrzucany jest szkic – same kontury, rozmieszczenie poszczególnych elementów na rysunku. Później zaczyna się rysowanie właściwe.

Pabianice w digitalu

Ostatnimi czasy 34-latek skupił się na malowaniu cyfrowym, czyli digital paintingu.     

- Kupiłem sprzęt i tworzę cyfrowe obrazy na tablecie – potwierdza. – Taki obraz można później wykorzystać w różnych formach, np. jako ilustrację (okładka, plakat) lub do concept artu. Można również wydrukować pracę na płótnie, naciągnąć na stelaż i powiesić na ścianie.

W digitalu tworzy prace realistyczne z elementami fantastycznymi, albo dodaje do obrazu – namalowanego na podstawie zdjęcia – różne realistyczne elementy.

- Detale zawsze są ważnym elementem, bo skupiają oko widza na tym, co chce przedstawić autor – uważa. – Dodają pracy smaczek, czasem nawet jakąś symbolikę.

Na wielu swoich obrazach Piotr uwiecznił Pabianice. Namalował m.in. zburzony już komin cegielni, spalony budynek na Żeromskiego, ruinę domu na Bagatela.

- Inspiruje mnie wszystko, nawet wejście do klatki schodowej bloku – mówi. – Kiedy widzę coś ciekawego, fotografuję to, co może mi się przydać. Dzięki temu mam swoje zdjęcia referencyjne, z których mogę skorzystać w pracach.

Póki co, Piotr sporadycznie zarabia na swojej pasji. Z ciekawszych zleceń, jakie dostał, było pomalowanie naczepy ciężarówki czy namalowanie wizerunku Wiedźmina na 2,5-metrowym płótnie (mieszane techniki: aerozol, farby olejne, aerograf). Nie ma jeszcze własnej strony w Internecie, ale prace udostępnia na profilu Behance.

 - Każda praca, jaką tworzę, twórczo mnie rozwija – mówi. – Marzę o tym, by swojej pasji poświęcić się zawodowo.

 

 

34-letni Piotr Pawlik jest rodowitym pabianiczaninem. Uczył się w „Mechaniku”, studiował grafikę i pedagogikę z rehabilitacją ruchową. Żadnego z tych kierunków nie ukończył. Pracuje jako serwisant w hurtowni sprzętu medycznego. Każdą wolną chwilę poświęca na rozwój swoich umiejętności w rysunku, malarstwie i digital paintingu.