ad

Karteczka, którą odkryto przy okazji renowacji głównego wejścia do kościoła ewangelicko-augsburskiego głosi, że wykonał je Karol Kalaciński, a zamontowano je 26 czerwca 1876 r.

Kim był Karol Kalaciński?

– Na pewno mistrzem w swoim stolarskim fachu – mówią Krzysztof Kałużka i Krzysztof Koziarski, którzy zajęli się odnowieniem drzwi.

Zlecenie dla panów Krzysztofów złożyła Fundacja „My kochamy Pabianice”. Fundacja też płaci za robotę.

Najpierw trzeba było czterech mężczyzn, by zdjąć je z zawiasów i przetransportować do pracowni. Tam odkryto aż siedem warstw farby po stronie wewnętrznej (szarość jasna, szarość ciemna, ciemna oliwka, kawa z mlekiem, brąz orzechowy, była też warstwa mazerunku, czyli malowania drewna w deseń drewna) i dwie (spłowiały brąz i brąz czekoladowy) od zewnątrz, zanim ukazały się czyste modrzewiowe deski.

– Te farby były doskonałej jakości, skoro tak długo wytrzymały – dodaje Krzysztof Koziarski.

Usuwano je na dwa sposoby. Próbowano zrobić to laserem, ale ta technika okazała się za długa. Ręczna robota była szybsza.

Drewno, niestety, nie ma takiej wytrzymałości. Dolna część drzwi - płycina kompletnie zbutwiała pod wpływem warunków atmosferycznych. Deski z modrzewia pierwszej klasy (bez sęków) na uzupełnienie ubytków znaleziono w tartaku pod Piątkiem. Precyzyjnie odtwarzano wszystkie listwy. Odtworzono też jeden zawias, a pozostałe precyzyjnie oczyszczono. Nowej świetności doczekały się przepiękne klamki. Jedną z nich odlano na nowo w zakładzie brązowniczym.

Wykonawcy renowacji zrobili już nawet przymiarkę, osadzili drzwi w starych futrynach, a wtedy okazało się, że i one wymagają interwencji. Były spróchniałe i zamieszkałe przez szkodnika.

Kiedy zobaczymy odnowione wejście do kościoła? Na to trzeba będzie poczekać, bo łódzki konserwator zabytków musi zdecydować, na jaki kolor je pomalować.