- Gdy ja zaczynałem treningi, ona była już mistrzynią świata – mówi Piotr Popecki. - Regularnie mnie wtedy obijała. I tak już zostało.
Edyta Witkowska-Popecka i Piotr Popecki od trzech lat trenują w sekcji zapaśniczej Pabianickiego Towarzystwa Cyklistów. Mieszkają w Czyżeminku. Oboje uczyli się w technikum w Borkowicach, mieszkali w internacie przy szkole.
- Popołudniami nie miałam co robić, więc z koleżanką zapisałyśmy się do klubu zapaśniczego – opowiada Edyta. - Innych klubów nie było, więc właściwie byłam skazana na taką dyscyplinę.
Były dwie wśród 30 chłopaków. Ćwiczyły z nimi chwyty i rzuty na matę. Po zaledwie sześciu miesiącach treningów Edyta startowała w zawodach i zdobyła brązowy medal. Po roku dostała zaproszenie do kadry narodowej zapaśniczek. Trener wystawił ją na mistrzostwa świata w Poznaniu. Zdobyła brązowy medal.
- Przywoziłam medale z kolejnych mistrzostw Europy i świata – Edyta mówi z dumą. - Mam ich ponad trzydzieści. To sukcesy popychały mnie do przodu.
- Edyta ćwiczyła z chłopakami, bo dziewczyny były dla niej za słabymi przeciwniczkami – dodaje Piotr. - Na początku, gdy przygotowywała się do zawodów, byłem dla niej workiem treningowym. Ale dostać od takiej mistrzyni, to nie wstyd. Imponowała wtedy chłopakom, mi imponuje nadal.
Przez pierwsze lata wspólnych treningów nie zwracali na siebie uwagi. Zaczęli się spotykać, gdy Edyta skończyła szkołę i poszła na studia. Pobrali się. Nadal trenują razem.
- Chłopcy już przyzwyczaili się do kobiety na macie – mówi Edyta. - W Pabianicach nie ma żeńskiej sekcji.
- Edyta jest szybka i sprytna, potrafi mnie pokonać. Nie ma jak sparing z żoną – śmieje się Piotr.
Piotr Popecki, gdy startował w juniorach, zdobył tytuł wicemistrza Polski, dwukrotnie był brązowym medalistą Polski. Z tegorocznego Pucharu Polski Seniorów w kategorii 120 kg przywiózł brązowy medal.
Edyta z zawodów zapaśniczych zrezygnowała 5 lata temu. Siły i zapał przeniosła na japońską dyscyplinę sportu.
- Po krótkim szkoleniu wystartowałam w kategorii powyżej osiemdziesięciu kilogramów – wspomina. - Zajęłam pierwsze miejsce.
Ostatnie sukcesy Edyty z 2008 roku to: dwa złote medale na Mistrzostwach Polski (w kategorii powyżej 80 kilogramów i open), 2 brązowe medale na Mistrzostwach Europy i srebrny drużynowo, brąz w kategorii powyżej 80 kg na Mistrzostwach Świata.
Zawody sumo kobiet są rozgrywane w czterech kategoriach. Od 65 kg, do 80 kg, powyżej 80 kg i w klasie open.
Edyta często staje naprzeciwko znacznie tęższych i większych rywalek.
- Walczę z zawodniczkami, które ważą po 130, a nawet 170 kilogramów – dodaje zawodniczka. - Masa swoje robi, ale da się z nimi wygrać. Sprytem, zwinnością je pokonuję. Jednak gdy zaczynam się przepychać, siłować, to po mnie. Walki są szybkie, czasem trwają po kilka sekund.
Żona mistrzynią sumo - co na to koledzy?
- Pracuję w służbach mundurowych – mówi Piotr. - Koledzy uśmiechają się i mówią, że w domu pewnie nie mogę się wychylać.
Edyta prowadzi zajęcia wychowania fizycznego dla chłopców w Gimnazjum nr 1 w Tuszynie.
- Czasem mnie dzieci podpuszczają, żeby im coś pokazać. Zawodnicy sumo kojarzą się z niesprawnymi grubasami – mówi Edyta. - Tymczasem musimy być bardzo sprawni. Stanie na głowie, mostek ze stania, przewroty, to dla nas pestka.
Zapaśniczka założyła przy szkole Ludowy Uczniowski Klub Międzyszkolny, gdzie szkoli małych sumitów.
- Na treningi przychodzi około 20 chłopców i dziewczynka – mówi Edyta. - To mało znany sport, dlatego trudniej przekonać rodziców i same dzieci do niego. Sumo to jednak dużo gimnastyki i ćwiczeń ogólnorozwojowych. Nawet jeżeli po roku uczeń zrezygnuje z sumo, poradzi sobie po takiej zaprawie w każdej innej dyscyplinie.
Walka sumo trwa 3-5 sekund, ale niekiedy przeciąga się do 5 minut. Poprzedzają ją rytuały. Zawodnicy wchodzą na gliniany ring o średnicy 4,55 m, zwany dohyo - posypany piaskiem i otoczony belkami ze słomy. Na komendę sędziego kłaniają się, okazując sobie szacunek. Potem kucają, pokazują dłonie, obracają nimi i klaszczą. Walkę przegrywa zawodnik, który znajdzie się poza dohyo lub dotknie go jakąkolwiek częścią ciała, oprócz stopy.
- To nie taka prosta dyscyplina wbrew pozorom – mówi Piotr. - Trzeba być zwinnym, utrzymać równowagę. Ja z Edytą nie mam szans w tej dyscyplinie.
A kto rządzi w domu?
– Uzupełniamy się – przyznają zgodnie.
Bicie się, przepychanie, mocowanie, to męska specjalność. Jak w takich dyscyplinach odnajduje się kobieta?
- Nigdy nie byłam chłopczycą – zapewnia Edyta. - Lubię sukienki i ładne, długie paznokcie. Niestety, muszę je obcinać przed zawodami.
- To tylko takie gadanie – mówi Piotr. - Zapaśniczki są bardzo kobiece.
O Edycie nie można jednak powiedzieć "słaba płeć".
- Nikt nie wyrwie mi torebki na ulicy – zapewnia.
- Oj, mocno pomyliłby się taki śmiałek – uśmiecha się Piotr.