ad

 

Bardzo dobrze się uczyli, mieli osiągnięcia sportowe, artystyczne i naukowe. Gdy jeszcze chodzili do pabianickich szkół, dostawali stypendia naukowe. Co dziś, po 10-15 latach robią stypendyści

 

Wciąż wiersze pisze

KacperPłusa dostał stypendium w 2003 roku, gdy był uczniem czwartej klasy Szkoły Podstawowej nr 1. 11-latkowi przyznał je Paweł Winiarski - ówczesny prezydent miasta. Zanim do tego doszło, talent poetycki u Kacpra zauważyła wychowawczyni Irena Łojek. Kacper lubił język polski, miał pierwsze sukcesy. Zajął między innymi pierwsze miejsce w szkolnym konkursie ortograficznym i pierwsze miejsce w wojewódzkim konkursie recytatorskim.

Kacper grał w szachy i był wicemistrzem okręgu pabianickiego w swojej kategorii wiekowej. Chłopak jest niepełnosprawny. Ma niedowład nogi, który nie pozwalał mu w młodym wieku na kopanie piłki i ściganie się na bieżni. Mimo to ćwiczył na WF-ie i uczył się pływać.

Potem chodził do Zespołu Szkół Ogólnokształcących im. św. Wincentego a’Paulo. Dziś jest studentem II roku filologii polskiej na Uniwersytecie Łódzkim. Specjalizuje się w literaturze stosowanej.

- Zajęcia polegają na tworzeniu własnych tekstów artystycznych, różnorodnych form publicystycznych i dziennikarskich – opowiada. – Łączy się to z moją pasją, czyli pisaniem wierszy.

Zaczął tworzyć, gdy miał 9 lat. Początkowo była to poezja okolicznościowa, czyli wiersze dla mamy i taty z okazji ich święta. W czasach, gdy chodził do Gimnazjum nr 2, tworzył poezję miłosną. Dziś tematyka, którą podejmuje, zmieniła się. Napisał książkę „Ze skraju i ze światła”. Powstawała trzy lata. Wyszła nakładem łódzkiego wydawnictwa Kwadratura w 2012 r. Ma 52 strony. Dostał za nią Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny za najlepszy debiut poetycki roku oraz nominację do Nagrody Literackiej Gdynia w kategorii „książka roku - poezja”.

- To najogólniej mówiąc zapis podróży inicjalnej. Wędrówki podmiotu, który wpisuje się w konwencję homo viator. Cel nie jest znany. Jako atrybut spełnienia pojawia się Bóg, reprezentowany w ujęciu metaforycznym jako światło oraz kobiety – opowiada.

Publikował również w prasie w: Arteriach, Akancie, Arkadii, Szafie, Gazecie Wyborczej, Wakacie, Cegle i Angorze.

 

Gitarzysta na drodze

WojciechOtomański jest utalentowany muzycznie. Gra na gitarze od trzeciej klasy szkoły podstawowej. Jego talent nagrodzono w Gimnazjum nr 2. Gdy był uczniem pierwszej klasy, dostał stypendium od prezydenta Pawła Winiarskiego. W tym czasie otrzymał m.in. wyróżnienie na Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Gitarowej (Gryfice-Trzebiatów) pod patronatem ambasady Królestwa Hiszpanii. W duecie z Michałem Kowalskim zajął w tym samym konkursie pierwsze miejsce. Brał również udział w turnieju turystyczno-krajoznawczym i olimpiadzie matematycznej.

Równolegle chodził do Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia. Uczył się grać w klasie prof. Jacka Matuszewskiego. Były sukcesy: zajął II miejsce w Międzywojewódzkim Konkursie Gitary Klasycznej w Żaganiu (2000 r.), III miejsce na Konkursie Młodych Gitarzystów Szkół Muzycznych Okręgu Łódzkiego, III miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Gitary Klasycznej Stopnia Podstawowego w Koninie (w trio z Dagmarą Chorzewską i Michałem Kowalskim, 2001 r.) oraz III miejsce na Spotkaniach Gitarowych Zespołów Kameralnych Regionu Łódzkiego (2006 r.). Z wielu konkursów przywoził wyróżnienia.

Szkołę Muzyczną ukończył cztery lata temu.

Dziś Wojciech Otomański jest studentem piątego roku Budownictwa Drogowego na Wydziale Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska na Politechnice Łódzkiej. Pisze pracę magisterską o węźle drogowym na modernizowanej drodze krajowej nr 8. To z tym zawodem wiąże swoją przyszłość.

- Liczę na to, że wiosną znajdę pracę, bo wtedy budownictwo drogowe ruszy pełną parą. W oparciu o fundusze unijne będzie kontynuowany program rozbudowy infrastruktury drogowej. Bardzo chciałbym pracować w wyuczonym zawodzie inżyniera – mówi.

Gitarę traktuje hobbystycznie. Popołudniami pracuje jako nauczyciel w Szkole Muzycznej Yamaha. Ma osiemnastu uczniów, których uczy grać na gitarze klasycznej. Prowadzi zajęcia indywidualne i grupowe. Oprócz tego gra na gitarach: klasycznej, akustycznej i basowej w Cantate Domino, zespole założonym na potrzeby Dialogów Młodych o Wierze. Tworzy go młodzież z dwóch pabianickich parafii: Najświętszej Marii Panny Różańcowej i Trójcy Przenajświętszej.

- To wspaniała inicjatywa. Mimo zróżnicowanego wieku tworzymy zgraną paczkę, połączoną wspólną pasją. Nie byłoby nas, gdyby nie nasi opiekunowie: ks. Damian i ks. Witold – mówi. - Praca z dziećmi i młodzieżą w szkole Yamaha, a także granie w zespole Cantate Domino pozwala mi wykorzystać to wszystko, czego nauczyłem się podczas edukacji muzycznej. Ale przede wszystkim umożliwia dalszy rozwój swojej pasji i poszerzanie horyzontów.

Niedawno zespół Cantate Domino wydał swoją pierwszą płytę.

- Muzyk to zawód, z którego ciężko się utrzymać – twierdzi Wojciech. – Gdybym miał pewność, że faktycznie się przebiję i będę jednym z garstki sławnych gitarzystów na świecie, wtedy wybrałbym zawód muzyka.

 

Jeszcze będzie malować

AleksandraPawłowska dostała stypendium „Daję Ci szansę” przyznawane przez prezydenta Floriana Wlaźlaka. Wnioskowała o to Szkoła Podstawowa nr 3.

- Przez kilka lat miałam indywidualny tok nauczania – opowiadała Ola w ŻyciuPabianic z 2000 roku. - Nauczyciel Waldemar Kokczyński przychodził do mnie do domu i uczył mnie historii i plastyki. Gdy zobaczył jak rysuję, powiedział, że mam talent. Zabrał kilka moich prac i zgłosił mnie do stypendium.

Nie obyło się bez problemów. Kapituła nie przyznała Oli stypendium od razu. Szkoła musiała złożyć wniosek ponownie. Tym razem szczęście się do dziewczyny uśmiechnęło.

Olę nagrodzono za jej talent artystyczny. Chciała swoją pasję rozwinąć w Liceum Plastycznym w Łodzi, ale nie pozwoliła jej na to choroba. Dziewczyna cierpiała na niedowład nóg. Rozpoczęła naukę w I Liceum Ogólnokształcącym. Po dwóch operacjach jej stan zdrowia poprawił się, dzięki czemu mogła wyjechać i samodzielnie studiować w innym mieście. Skończyła filozofię na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie.

Ola przez wszystkie lata rozwijała swoją pasję. Malowała.

- Jako dziewczynka przerysowywałam rysunki z książek. Potem zaczęłam sama rysować ołówkiem martwą naturę i portrety. Jeszcze później odkryłam węgiel – mówiła. – Malowanie sprawiało mi i sprawia nadal ogromną przyjemność.

Niedawno skończyła podyplomowo grafikę komputerową. Dziś na zlecenia projektuje okładki do książek i plakaty.

- Aby być grafikiem komputerowym, trzeba mieć zmysł artystyczny – twierdzi 28-letnia dziś Aleksandra. – Niedługo wrócę do malowania. Bardzo za tym tęsknię.

Dziewczyna jest dwa tygodnie po ciężkiej operacji.

- Miałam ich sześć. Każda z nich poprawiała moją sprawność ruchową. Mam nadzieję, że teraz będę mogła się swobodnie poruszać i zacznę szukać stałej pracy – dodaje.

 

 

Rozśpiewana kobieta biznesu

DominikaRydz była stypendystką prezydenta w 2001 r. Stypendium dostała za osiągnięcia naukowe i artystyczne. Miała wtedy 12 lat. Chodziła do Szkoły Muzycznej do klasy fortepianu. Dodatkowo brała lekcje śpiewu, tańca i aktorstwa. Uczestniczyła w warsztatach artystycznych, dawała pierwsze koncerty, śpiewała w konkursach artystycznych w Polsce i za granicą.

- To stypendium było dla mnie ważne – mówi dziś Dominika. – W całości przeznaczyłam je na swój rozwój artystyczny. Dojazdy, koszt nauki śpiewu, udział w konkursach, to wszystko było naprawdę drogie.

Nie było to jedyne stypendium, jakie dostawała w życiu. Pozostałe miała za osiągnięcia naukowe. Dominika studiowała najpierw w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, a później na Politechnice Łódzkiej. SGH ukończyła z wyróżnieniem, za co dostała nagrodę – zwolnienie z egzaminów wstępnych na studia magisterskie. W 2011 roku otrzymała również stypendium programu Erasmus i wyjechała na półroczne studia do Finlandii.

W roku akademickim 2011/2012 dostała również roczne Stypendium Naukowe Banku Handlowego w Warszawie S.A. w ramach programu „Młodzi w Łodzi”.

- Wszystkie dodatkowe pieniądze inwestowałam w swój rozwój artystyczny i naukowy. Oprócz muzyki uczyłam się języków obcych, robiłam różnego rodzaju kursy i szkolenia – dodaje.

Dominika Rydz-Kancler ma przed sobą obronę pracy magisterskiej. Kończy anglojęzyczne studia na Wydziale International Faculty of Engineering. Ma za sobą pierwsze doświadczenia zawodowe w marketingu i bankowości. Ale mimo to przede wszystkim... śpiewa. Jako wokalistka bierze udział w licznych projektach artystycznych, koncertach i spektaklach.

- Wraz z moją wieloletnią przyjaciółką, Weroniką Bochat, solistką Teatru Muzycznego „Roma” w Warszawie oraz wspaniałymi muzykami: Michałem Makulskim, Michałem Nowakiem i Tomaszem Stachurskim, współtworzę zespół „Dwie”, z którym właśnie przygotowuję materiał na debiutancką płytę – opowiada. – Niedawno rozpoczęłam również swoją przygodę z dubbingiem.

W 2008 r. Dominika rozpoczęła własną działalność artystyczną. Założyła Impresariat Edukacyjno-Artystyczny „Ars Fabrica”. Pracuje jako trener wokalny. Uczy śpiewu dzieci, młodzież i dorosłych. Prowadzi zajęcia indywidualne oraz zespołowe. Nawet chóry. Realizuje nagrania studyjne. Chce otworzyć w najbliższym czasie autorską szkołę wokalną w Łodzi.

Od lat organizuje Ogólnopolskie Warsztaty Artystyczne „Śpiewaj i Tańcz”. Jest to projekt przeznaczony dla dzieci i młodzieży z całej Polski oraz ze środowisk polonijnych. Na początku 2014 roku odbędzie się już 12. edycja tego wydarzenia. Dominika pracuje też jako instruktor zajęć wokalnych w szkole musicalowej „Akademia Młodych Talentów” w Warszawie.

Pytana o życie prywatne, odpowiada:

- W tym roku wyszłam za mąż. Jestem bardzo szczęśliwa. Mąż wspiera mnie w moich przedsięwzięciach.

 

Biega z żoną, córką i bratem

TomaszPabich dostał stypendium „Daję Ci szansę” od prezydenta miasta Pabianic „Za wybitne osiągnięcia sportowe oraz bardzo dobre wyniki w nauce”. Chodził wtedy do II Liceum Ogólnokształcącego. Dostał 3.200 złotych.

- Byłem wszechstronnie uzdolniony sportowo i spisywałem się dobrze na wszystkich zajęciach – wspomina. – Najlepiej zawsze wypadałem w biegach.

Najchętniej biegał na 400 metrów. Co roku w liceum zwyciężał w mistrzostwach szkół regionu pabianickiego. Kilkakrotnie zgarnął też Mistrzostwo Makroregionu w Biegach na Orientację.

- Było to zasługą wielu treningów, jakie odbywałem pod kierunkiem naszego trenera Jerzego Woźniaka z Klubu Sportowego Azymut Pabianice - przyznaje.

Oprócz tego dobrze się uczył. Lubił przedmioty ścisłe, biologię i WF. Dobry był również z języka angielskiego. Historii i geografii nie lubił.

Stypendium miał później wielokrotnie już jako student informatyki na Politechnice Łódzkiej.

- Był to świetny sposób na stały dochód dla studenta – dodaje.

Tomasz Pabich na orientację zaczął biegać w piątej klasie szkoły podstawowej. Miał wtedy 12 lat. Pierwsze wyjazdy do Łodzi organizował jego nauczyciel, Lenda. Później przejął to obecny trener, Jerzy Woźniak.

- Pan Lenda pokazał mi, że biegi na orientację to świetna zabawa, wymagająca zarówno sprawnej głowy, jak i szybkich nóg. Była to jednak głównie zabawa. Pan Jurek pokazał nam z kolei, że to także sport uprawiany przez zawodników na bardzo wysokim poziomie – tłumaczy Tomasz.

Mimo że dziś pracuje zawodowo, biegi na orientację to nadal jego pasja.

- Przez lata zrozumiałem, że nie ma lepszego sportu. Choć często próbuję różnych form aktywności fizycznej, to nigdy nie znalazłem innej dyscypliny, która byłaby tak wymagająca jednocześnie fizycznie i umysłowo - zauważa.

Biega już nie tylko na zawodach w Polsce, ale również za granicą. Ostatnio pobiegł w Szwecji.

W 2013 roku zdobył srebrny medal w Mistrzostwach Polski w Sztafetowym Narciarskim Biegu na Orientację.

- Moją motywacją do treningów jest moja żona Marysia i brat, z którym rywalizujemy zaciekle, odkąd wszedł do tej samej kategorii wiekowej co ja.

Tomasz Pabich dziś pracuje w centrali mBanku jako kierownik projektów. Maria Pabich, jego żona, była w tym roku reprezentantką Polski na Mistrzostwach Świata w Finlandii w biegach na orientację. Mają trzyletnią córkę, Hanię.

- Biegi na orientację będą częścią jej życia jeszcze przez kilkanaście lat. Mam nadzieję, że później też tak zostanie – dodaje Tomasz.

Jego pasją poza bieganiem jest również zdrowy tryb życia. Tomasz wraz ze swoją żoną prowadzi blog, na którym przeczytasz o zdrowym odżywianiu.