Dziś po godzinie 8.00 do Piotra i Pawła przyjechali przedstawiciele centrali. Zaczęli pakować towar ze sklepu na palety. Sklep został zamknięty.

- W poniedziałek dostałam pismo, w którym wypowiedziano mi umowę – mówi Katarzyna Miller-Maciaszczyk. - O dzisiejszych działaniach mnie nie uprzedzono.

Pani Katarzyna była właścicielem sklepu (franczyzobiorcą) przez 2,5 roku. Wcześniej pracowała jako kierownik sklepu.

Właścicielka uznała, że działania pracowników centrali są niezgodne z prawem. Dlatego wezwała policję.

- Z relacji zgłaszającej wynikało, że do sklepu przyjechali przedstawiciele centrali sieci, chcąc jej zabrać towar – wyjaśnia nadkom. Joanna Szczęsna z pabianickiej policji. - Strony w obecności policjantów doszły do porozumienia. Interwencję zakończono pouczeniem.

Katarzyna Miller-Maciaszczyk ze łzami w oczach przygotowuje wypowiedzenia dla pracowników. Nagle pracę stracą 34 osoby.

Dzisiejszą sytuacją zaskoczeni są także zarządcy centrum handlowego Echo. 

Skąd te nagłe działania? Czy mają one związek z doniesieniami o przejęciu sklepów przez inne sieci? Czekamy na stanowisko rzecznika prasowego sieci Piotr i Paweł.