23-latek przeszedł nietypowy zabieg w łódzkim Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w ostatni czwartek lutego. Nim młody mężczyzna trafił do dziecięcego szpitala, praktycznie nie widziano dla niego ratunku. Zabiegu podjął się kierownik kliniki kardiologii prof. Tomasz Moszura. Udrożnił tętnicę płucną Mateusza dwoma stentami (niewielkimi rurkami o kształcie walca i siateczkowatej strukturze).

– Zabieg trwał 2,5 godziny. Było ryzyko pęknięcia ściany czy uciśnięcia na protezę. Jest to ryzyko związane z koniecznością bezpośredniego wejścia w krążenie pozaustrojowe – mówi dla TVN profesor.- W gotowości był cały blok operacyjny.

Jak dodał kardiochirurg, "wcześniej nikt takich zabiegów nie robił". Nietypowy zabieg uratował życie 23-latka.

Mateusz urodził się z poważną wadą serca. Jako dziecko był wiele razy operowany. Także w Centrum Zdrowia Matki Polki. Później rósł pod opieką kardiologów.

Kiedy był uczniem technikum, jego serce nagle się zatrzymało. Przeżył dzięki natychmiastowej pomocy kolegów i nauczyciela, którzy wezwali karetkę pogotowia i natychmiast podjęli akcję reanimacyjną. Nastolatek w ciężkim stanie trafił do szpitala. Wykonano serie badań, które wykazały, że jego serce jest w bardzo złym stanie. Mateusz był w wielu szpitalach i przeszedł wiele skomplikowanych operacji. Rokowania nadal pozostawały złe.

Ostatnie badania wykazały kolejną komplikację - podwójne zwężenie tętnicy płucnej. Żaden oddział kardiologiczny dla dorosłych nie chciał podjąć się leczenia młodego mężczyzny. Lekarze bali się wykonać zabieg, gdyż wiązał się z dużym ryzykiem. W końcu Mateusz trafił do szpitala, w którym operowano go w dzieciństwie - Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.

Mateusz niedługo wyjdzie ze szpitala. Czuje się już dobrze i chce wrócić do zwykłego życia i codziennych zajęć. Będzie jednak pod stałą kontrolą kardiologów.