ad

Swoją przygodę z karate rozpoczął w wieku 13 lat. Zaczął trenować pod okiem Andrzeja Sysio w klubie Heros Team przy Szkole Podstawowej nr 17.

- Już po drugim treningu wiedziałem, że to jest droga, którą chcę pójść – opowiada Tomek. - Zacząłem później niż inni, zwykle z treningami startują cztero, pięcioletnie dzieci, uczniowie podstawówek a ja byłem już gimnazjalistą.

Młody pabianiczanin ćwiczył dużo ciężej i więcej niż inni.- Stając dzisiaj naprzeciwko przeciwników, którzy ćwiczą o kilka ładnych lat dłużej, są starsi ode mnie, rywalizuję z nimi na tym samym poziomie – mówi z dumą. - Wyniki to nie kwestia przepracowanych lat, chociaż to też ma znaczenie, ale przede wszystkim naszego zaangażowania włożonego w te lata. Ten czas, który mamy do dyspozycji można wypełnić treningiem i wykorzystać bardziej lub mniej. To od nas samych zależy ile z siebie dajemy.

Zaangażowanie to podstawa

- Ja byłem i jestem takim zawodnikiem – dodaje. - Od początku wiedziałem, że karate jest dla mnie i robiłem swoje. Karate to dyscyplina gdzie walczę z przeciwnikiem, dynamiczna wymagająca szybkości i przynosząca mi wiele satysfakcji.

Mistrzowski poziom wymaga jednak szczególnego zaangażowania - 24 godzin na dobę. Wszystko; studia, sen, dieta i pozostały czas jest podporządkowany treningom.

- Gdy byłem młodszy po szkole szybko zjadałem obiad, godzina na lekcje i trenowałam – wspomina Tomasz. - Czasem trzeba troszkę odpuścić, np. gdy kończy się sezon startowy, ponieważ nie da się być cały czas w szczytowej formie. Ale nie praktykuję całkowitego odpuszczania treningów. Trenuję wtedy inaczej, mniej, lub lżej, żeby odpoczął organizm, ewentualnie podleczam kontuzje.

Karate to jednak nie tylko trening i zmagania z przeciwnikiem na macie. To też styl życia.

 - Bycie prawdziwym karateką to nie tylko trening na sali i powrót do domu – mówi Tomek. - To zasady i wartości, które przyjmujemy i przestrzegamy ich w codziennym życiu. To przede wszystkim samodyscyplina, kontrola emocji, trzymanie się swojej ścieżki, swojego celu i wytrwałość w tym.

Na sukces składa się wiele elementów. Ważny jest plan treningowy, warunki w jakich trenujemy, przeciwnicy z którymi możemy ćwiczyć.
     - A na najwyższym poziomie szczególnie procentuje też to, co dzieje się w psychice zawodnika – dodaje pabianiczanin. - Dlatego swój wkład mogą dołożyć tutaj psychologowie sportowi i trenerzy mentalni.

 Karate to również sztuka życia, kształtowanie charakteru od najmłodszych lat.

- Na treningach dzieciaki uczą się, żeby nie prowokować walki, nie zaczynać, również z mniejszymi, bo można dostać po zębach – dodaje z uśmiechem Tomek, który jest również trenerem. - Trzeba być wyważonym. W dzisiejszym świecie to jest potrzebne. Dzieci na treningu dostają dobry wzór, mogą wyrobić odpowiednią postawę.

W karate bardzo ważne jest też oddawanie szacunku trenerowi i przeciwnikom. Trzeba umieć się zachować. Od pierwszego treningu wprowadzane jest też słownictwo japońskie.

- To egzotyczny dla nas język, zupełnie inny niż nasz, słowa na początku są często trudne do zapamiętania, ale po paru latach, gdy  jesteśmy na szkoleniach, zawodach nie musimy świetnie znać języka angielskiego by się porozumieć z zawodnikami z innych państw - zapewnia pabianiczanin.

Pierwsze zawody, pierwszy medal

Tomek w pierwszych zawodach wystartował już po kilku miesiącach trenowania.

- To było w Łodzi – wspomina. - Zdobyłem wtedy brązowy medal. A już po miesiącu startowałem w Zgierzu, gdzie zająłem drugie miejsce. Pamiętam że był to mój bardzo dobry występ. Potem jeździłem już na wszystkie zawody, na jakie tylko mogłem i tak praktycznie mi zostało do dzisiaj. Chociaż teraz podchodzę do tematu wybiórczo i decyduję się tylko na bardziej prestiżowe imprezy. Nie da się utrzymać formy na wysokim poziomie non stop, trzeba wybierać te najważniejsze.

Rywalizacja, atmosfera zawodów i samo karate, którym żyje – czego więcej potrzeba?

- To wszystko daje mi ogromną satysfakcję – zapewnia Tomasz. - Motywowało mnie, byłem coraz lepszy i lepszy. Oglądałem przegrane walki, analizowałem popełnione błędy.  Wiedziałem, że na kolejnych zawodach się poprawię. Po treningach ćwiczyłem w domu. I tak z zawodów na zawody szło coraz lepiej, bo i ja byłem coraz lepszy.

Ważne występy i sukcesy

Ogromnym przeżyciem dla Tomka był występ na mistrzostwach świata w 2019 roku w Stuttgarcie w Niemczech.

- Raptem pół roku wcześniej zdałem na czarny pas – opowiada zawodnik. - I chociaż na poziomie brązowego pasa walczyłem i potrafiłem wygrywać z czarnymi pasami, to był to dla mnie  przeskok, od razu o kilka półek wyżej. W tym czasie powołano mnie do kadry narodowej.

Po cichu pabianiczanin w tych zawodach liczył na miejsce w pierwszej szesnastce.

- To dałoby mi punkty do stypendium na uczelni – dodaje. - Chciałem złapać punty i doświadczenie, a doszedłem do walki o trzecie miejsce. Przeciwnik był lepszy. Ostatecznie skończyłem na piątym miejscu, co było dla mnie ogromnym sukcesem.

Kolejne ważne zawody Tomka to występ na zawodach o puchar Europy w 2020 roku

- Tydzień wcześniej złapałem paskudną kontuzję, zerwałem więzadło krzyżowe i miałem pękniętą łąkotkę – opowiada.

Pabianiczanin wystartował tylko w pokazach kata. Kumite – czyli walki z przeciwnikiem niestety musiał odpuścić.

- Po konsultacjach lekarskich zostałem dopuszczony, widziałem w tym sens, chociaż wiedziałem, że nic za wszelką cenę. Udało się jednak. Zdobyłem trzecie miejsce – opowiada Tomasz. - To już była walka bardziej z sobą niż z przeciwnikami. Zostało ze mną cenne doświadczenie.

Przed zawodami trenuje więcej i mocniej. Nawet dwa razy dziennie, i tak przez dwa, trzy tygodnie przed startem.

- Trzeba znać siebie i swoje możliwości, organizm musi się też zregenerować – tłumaczy. - Trzeba tego pilnować. Czasem warto zejść z tych treningowych obciążeń gdy czujemy, że trzeba odpocząć. Umiejętność planowania treningu jest bardzo ważna.

Ranga zawodów już pabianiczanina nie stresuje.

- To podejście wypracowałem sobie przez lata – zapewnia. - Stres nie może ograniczać, po prostu robimy swoje. Chociaż wiadomo, że na zawodach zawsze dajemy z siebie więcej i te emocje są silniejsze.

A konkurencja nie śpi

- Mam przeciwników, przy których wiem, że nie można popełnić błędu i trzeba być czujnym - opowiada. - Co roku przybywa nowych, którzy dołączają do kategorii seniora. Całe życie się uczę, w karate jest tak, że jak się dochodzi do czarnego pasa, nie można osiąść na laurach. To dopiero początek. Wtedy człowiek zaczyna rozumieć ile jeszcze przed nim. Dojście do tego poziomu zajęło mi 10 lat i bardzo dużo jeszcze przede mną, podobnie wygląda to  w wymiarze sportowym.

Medali nie policzy.

- Jest ich naprawdę dużo – przyznaje. - Te najważniejsze to brąz z pucharu Europy, no i mój pierwszy medal.

Tomasz od 2019 roku jest w kadrze narodowej. To grupa  kilkunastu najlepszych zawodników i zawodniczek z Polski. Pabianiczanin studiuje też pedagogikę na UŁ - ze specjalnością kultury fizycznej i zdrowotnej, co jest połączeniem jego sportowej pasji i planów zawodowych.

Karate nie jest dyscypliną olimpijską, zawodnicy nie są w żaden sposób dofinansowywani przez państwo.

- Od strony finansowej niestety musimy wszystko zapewnić sobie  sami – dodaje Tomasz.