ad

Sezon grypowy rozpoczął się już we wrześniu minionego roku. Według danych pabianickiego sanepidu, na grypę zachorowało wtedy 1.299 osób. Najbardziej dotkliwym miesiącem dla pabianiczan był jednak październik. Wtedy zachorowało 2.765 osób. Kolejny skok zachorować zanotowano w grudniu (2.070). W styczniu liczba chorych spadła do 1.729. Należy jednak pamiętać, że to nie koniec.

- W ostatnich kilku tygodniach jest zauważalny pewien wzrost zachorowań na infekcje dróg oddechowych, ale są to infekcje grypopodobne, a nie zakażenia wirusem grypy – uspokaja Maciej Koźmiński, specjalista medycyny rodzinnej w przychodni lekarskiej Eskulap. - Ilość tych przypadków jest wybitnie mniejsza, niż w dwóch ubiegłych sezonach - 2018 i 2019. Jak do tej pory wirus grypy obszedł się z pabianiczanami wyjątkowo łaskawie. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że szczyt zachorowań na grypę przypada zazwyczaj w miesiącach od stycznia do marca, a zatem jeszcze za wcześnie na uśpienie czujności.

Do gabinetu lekarskiego pacjenci właśnie zgłaszają się głównie z objawami ze strony górnych dróg oddechowych - bólem gardła, chrypką, katarem, bólem zatok oraz niezbyt nasilonym kaszlem. Dolegliwości te przebiegają zazwyczaj z niewielkim stanem podgorączkowym lub w ogóle bez gorączki.

- Należy podkreślić, że grypa, w odróżnieniu od infekcji grypopodobnych, jest ciężką chorobą o nagłym początku, przebiegającą z gorączką najczęściej powyżej 38°C, silnymi bólami kostno-mięśniowymi, uczuciem wyczerpania, suchym kaszlem, bez kataru, kichania czy objawów ze strony gardła. Przeziębienie ma stopniowy rozwój objawów, temperatura ciała rzadko jest tak wysoka jak przy grypie, również bóle kostno-mięśniowe są mniej nasilone niż w przypadku grypy – wyjaśnia lekarz.

Specjalista zwraca jednak uwagę na istotną różnicę między tymi dwoma rodzajami zakażeń.

- Następstwa infekcji grypopodobnej bywają niegroźne, a grypa powoduje poważne powikłania. Należą do nich zapalenie płuc, mięśnia sercowego, osierdzia, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych oraz zaostrzenie chorób przewlekłych takich jak astma oskrzelowa czy niewydolność serca, a nawet zgon. Szczególnie narażone na powikłania pogrypowe są osoby z przewlekłym schorzeniami układu oddechowego, krążenia, dzieci oraz osoby po 65 roku życia – dodaje.

Dobra wiadomość jest taka, że jak na razie, w tym sezonie grypowym sanepid nie odnotował żadnych zachorowań na grypę A lub AH1N1.

- Nie mamy też danych odnośnie zgonów z powodu grypy – informują inspektorzy.

Dmuchac na zimne i... kasłać w zgięcie łokciowe

Lepiej jednak „dmuchać na zimne” i próbować chronić się przez wirusami i bakteriami. Jak?

- Zmniejszenie ryzyka zakażenia wirusami przeziębienia czy grypy polega na ograniczaniu przebywania w dużych skupiskach ludzi, zwłaszcza unikaniu kontaktu z osobami chorymi (kaszlącymi, kichającymi), częstym i dokładnym myciu rąk wodą z mydłem (przede wszystkim po skorzystaniu z bankomatu, wózka w markecie, tankowaniu paliwa) oraz niedotykaniu twarzy nieumytymi rękoma. Osoby chore powinny kichać wyłącznie do chusteczki, która jest natychmiast wyrzucana do kosza, a kasłać w zgięcie łokciowe – radzi doktor Koźmiński.

Lekarze i inspektorzy sanitarni zalecają zwykle także szczepienia przeciw grypie.

- Przed grypą chroni szczepionka obejmująca aż 4 serotypy wirusa - zarówno grypy A, jak i grypy B. Wprawdzie nie unikniemy w ten sposób przeziębienia, ale nie narażamy się na wystąpienie groźnych dla życia powikłań pogrypowych – dodaje specjalista medyny rodzinnej.