Sąd Okręgowy w Sieradzu, czwartek, godzina 10.00. Na salę sądową policjanci wprowadzają oskarżonego Damiana Ciołka.
- Bój się! Zabije cię! – odgrażał się krewny jednego z zabitych policjantów. - Zabiłeś coś co kochałem.
Wzburzony mężczyzna po chwili wyszedł z sali.
Dwie godziny zajęło prokurator Krystynie Patorze odczytywanie opisów tragedii w sieradzkim więzieniui. Damian Ciołek jest oskarżony o trzykrotne zabójstwo i usiłowanie zabójstwa 7 osób. Dwaj zastrzeleni przez niego policjaci to funkcjonariusze z Pabianic.
Gdy prokurator zapytał oskarżonego, czy zrozumiał zarzuty, były strażnik przyznał się jedynie do oddania kilku strzałów w stronę auta. Dlaczego to zrobił? Bo - jak tłumaczy - słyszał głosy. One kazały mu to zrobić. 
- Przyznaję się, że strzelałem, ale nie wiem, dlaczego - mówił. - Otworzyłem ogień w samochód. Nie wiem, dlaczego otworzyłem ogień, co się ze mną stało, jakaś moc do mnie przyszła
Prokurator domaga się najsurowszej kary - dożywocia. 
- Ciołek nie przyznał się do usiłowania zabójstwa antyterrorystów i policyjnych negocjatorów. Twierdzi, że tego nie pamięta.
- Zabiłeś to, co kochałem najbardziej! - krzyczał ojciec poległego policjanta.
Według prokuratury, oskarżony wiedział co robi. Świadomie celował do osób, które siedziały w radiowozie. I zabijał z premedytacją.
- Przestał strzelać dopiero, kiedy nie było ruchu w samochodzie, kiedy był pewien, że zabił wszystkich – oskarżała prokurator Patora. 
Biegli psychiatrzy uznali, że Damian Ciołek jest zdrowy psychicznie. Ma jedynie "zaburzenia adaptacyjne związane z problemami rodzinnymi". Według prokuratury, problemy rodzinne oskarżonego były podłożem zbrodni.

***
W wojsku Damian Ciołek służył w jednostce specjalnej. Przeszedł szkolenie dla strzelców wyborowych. Przed siedmioma laty dostał pracę strażnika w sieradzkim więzieniu. 
- Starając się o nią, napisał w ankiecie, że jest spokojnym człowiekiem - mówiła prokurator Krystyna Patora. - Zataił, że już w szkole miał problemy z podwyższonym poziomem agresji. Był nieobliczalny, groził nauczycielom. Z jednej szkoły go wyrzucili, w innych go nie chcieli. 
Mieszkał u teściów - z żoną i dwojgiem dzieci. Wszyscy gnieździli się w jednym pokoju. Wybuchały kłótnie. Wreszcie Ciołek wyprowadził się do swoich rodziców. W marcu ubiegłego roku jego żona zawiadomiła policję, że Damian Ciołek znęca się nad nią, uszkodził samochód i groził, że ją zabije.