Pabianickich wątków w reprezentacji jest więcej. Jej trenerem jest Michał Kłosiński, który w latach 2007-2010 dwukrotnie przywdziewał barwy Włókniarza. Z kolei stryj drugiego trenera, Marcina Skrydalewicza, Mirosław Skrydalewicz, grał w drugoligowym Włókniarzu w latach 80-tych.

Byłe piłkarki PTC z drużyną „biało-czerwonych” stanęły na podium niezwykle prestiżowego turnieju we Francji, Esterel Futnet Cup 2023.

Polki w fazie grupowej turnieju we Francji uległy Czeszkom i Szwajcarkom po 0:2 oraz zremisowały ze Słowacją 1:1. W półfinale, mimo zaciętego pojedynku i kilku piłek setowych dla Polek, znów lepsze okazały się Czeszki (2:0), lecz w meczu o brąz „biało-czerwone” pokonały faworyzowane Słowaczki (2:0). Andżelika Błoch była jedną z najlepszych zawodniczek całego turnieju. Z jej bardzo skutecznym blokiem i potężnymi atakami miały duże problemy nawet mistrzynie świata z Czech.

- Dwa lata temu podczas mistrzostw świata w Hiszpanii zajęłyśmy czwarte miejsce i nasza dyspozycja zwróciła uwagę Francuzów. To poza mistrzostwami świata najbardziej prestiżowy turniej, więc zaproszenie do Francji stanowiło dla nas wielkie wyróżnienie i nagrodę za naszą pracę i wyniki – mówi Andżelika Błoch. – We Francji mogłyśmy rywalizować ze ścisłą światową czołówką, bowiem za taką uchodzą Czechy, Słowacja i Szwajcaria. W tym ostatnim kraju w tym roku zostaną rozegrane mistrzostwa świata.

Esterel Futnet Cup rozegrano w Saint-Raphael na Lazurowym Wybrzeżu.

- Kilka godzin po przylocie grałyśmy pierwszy sparing, który miał nas zaznajomić z atmosferą turnieju i panującym tam upałem – opowiada zawodniczka.

We Francji przebywały cztery dni. Terminarz gier był dość mocno napięty, więc zawodniczki cały czas musiały być na miejscu.

- Mogłyśmy podglądać technikę innych zawodniczek i zawodników, a także iść na pobliską przepiękną plażę, gdzie między meczami można było się zregenerować i poszaleć w wodzie z dziewczynami – przyznaje reprezentantka Polski.

Na co dzień Błoch i Małek występują w TJ Sokol Chotyne, w czeskiej lidze futnetu, czyli najmocniejszej lidze na świecie. W polskich rozgrywkach w tym roku reprezentowały drużynę KS Blokers Łódź, z którą zdobyły mistrzostwo Polski. We wcześniejszych latach broniły barw FutnetGo Pabianice, a na pierwszych mistrzostwach Polski w 2020 roku wystąpiły jako PTC Pabianice.

- Bardzo często jeździmy za zagranicę, w sezonie w zasadzie co tydzień. To nam daje spore doświadczenie – mówi zawodniczka futnetu. – Udało nam się zakwalifikować do fazy play-off. Ogromnie się cieszę, bo pod koniec sierpnia będę miała ponownie okazję do rywalizacji z najlepszymi zawodniczkami na świecie.

Futnet, czyli siatkonoga, nie jest sportem zawodowym.

- Bardzo często musimy brać wolne w pracy. Mimo sporej pomocy od sponsorów i partnerów wspierających naszą reprezentację, zdarza się, że musimy dokładać do wyjazdów z własnej kieszeni – zaznacza pani Andżelika. – Duża liczba wyjazdów generuje duże koszty, ale wiemy, że aby osiągać sukcesy musimy regularnie rywalizować z najlepszymi. Łączy nas jednak wspólna pasja, dla której warto stale się rozwijać, tutaj nie ma przypadkowych osób.

Centrum przygotowań Polskiego Futnetu mieści się w Rzgowie. To tam kobieca reprezentacja regularnie trenuje na obiektach GOSTiR-u.

- Rzgów od samego początku wspiera nasze poczynania, dzięki czemu mamy komfort przygotowań do najważniejszych rozgrywek – mówią zawodnicy.

Większość kadry i najlepszych zawodniczek pochodzi z województwa łódzkiego. Dzięki temu nie mamy problemów ze spotykaniem się przez cały rok przynajmniej dwa razy w tygodniu.

Rozwijają się dyscypliny pokrewne futnetowi. W tym roku w Polsce odbywały się Igrzyska Europejskie, na których jednym z nowych sportów był teqball, który można w skrócie opisać jako siatkonogę na stole. Polska zaprezentowała się bardzo dobrze na tym turnieju, zdobywając kilka medali. A czym jest futnet?

- Futnet to oficjalna nazwa dyscypliny sportowej, znanej w Polsce jak siatkonoga. Łączy elementy trzech popularnych gier sportowych – siatkówki, tenisa oraz piłki nożnej – opowiada Andżelika Błoch. - Gra polega na odbijaniu piłki pomiędzy dwiema drużynami ponad siatką umieszczoną na wysokości 1,1 metra nad ziemią. Odbicia można wykonywać każdą częścią ciała oprócz rąk.

W futnecie rozróżnia się trzy konkurencje: grę pojedynczą, grę podwójną i grę w trójkach. Zawodnicy rywalizują na korcie o szerokości 9 metrów i długości w zależności od konkurencji 12,8 metra lub 18 metrów, czyli identycznym jak w siatkówce. W Czechach, gdzie ten sport jest najbardziej popularny i znany pod nazwą nohejbal, są tysiące zawodników, setki klubów i kortów, najczęściej ziemnych, o nawierzchni ceglastej. Jednak najważniejsze rozgrywki światowe rozgrywane są na hali.

- W Polsce trenujemy na hali lub na tartanowych boiskach wielofunkcyjnych. Z kolei we Francji graliśmy na boisku zbudowanym ze specjalnych gumowych paneli. Musimy odnajdywać się na każdej nawierzchni i z biegiem czasu idzie nam to coraz lepiej – wyjaśnia zawodniczka.

Piłka w futnecie jest… trochę kanciasta. Przypomina tę do piłki nożnej, ale jest zbudowana ze specjalnych łatek z gumowym obramowaniem, przez co odbija się nieco inaczej niż zwykła futbolówka.

Przed naszymi zawodniczkami wyjazd do Szwajcarii na najważniejszą imprezę tego sezonu – mistrzostwa świata we Fribourgu, które odbędą się 27-29 października.

- Zdecydowanymi faworytkami do złota w deblu i trójkach są Czeszki, a w singlu Węgierka, ale z wytypowaniem dalszych miejsc na podium jest już ciężej. Podium jest zdecydowanie w naszym zasięgu, marzy nam się finał. We Francji przekonałyśmy się, że robimy ciągły postęp i o medalach na mistrzostwach świata może zadecydować dyspozycja dnia – mówi Andżelika Błoch. – Zdaniem wielu trenerów reprezentacja Polski jest najszybciej rozwijającą się drużyną na świecie.

Pani Andżelika kiedyś strzelała sporo goli dla „Perełek”, w trzeciej lidze piłki nożnej. Jak trafiła do futnetu?

- Dostałyśmy zaproszenie na otwarty trening w Rzgowie i bardzo mi się spodobało. Tutaj są większe możliwości wyjazdów, rywalizacji międzynarodowej – przyznaje Błoch. – Czasu spędzonego w barwach PTC z pewnością nie żałuję i ciągle trzymam za drużynę kciuki.